To dla chorych na raka prawdziwa rewolucja: Narodowy Fundusz Zdrowia nie będzie już wydawał indywidualnych zgód na leczenie. – Będziemy finansować tylko to, co eksperci Agencji Oceny Technologii Medycznych uznają za skuteczne – mówi Edyta Grabowska-Woźniak, rzecznik NFZ.
Zmienia się też definicja terapii niestandardowej, w ramach której do tej pory lekarze podawali rzadkie leki: teraz poza standardem będzie podawanie chemioterapii w innych dawkach niż zazwyczaj. Sama substancja musi jednak trafić do uznanego przez NFZ katalogu chemioterapii albo być włączona do programu terapeutycznego.
Urzędnicy za niewłaściwe uważają, że w niektórych regionach nawet połowa wszystkich pieniędzy na chemioterapię jest wydawana na leczenie niestandardowe.
Lekarze jak jeden mąż są przeciwni zmianom. – W mojej dziedzinie prawie jedna trzecia terapii odbiega od standardu. Jeśli zwykłe leczenie nie skutkuje, szukamy skutecznych dla chorego rozwiązań – opowiada prof. Wiesław Jędrzejczak, krajowy konsultant ds. hematologii.
– Urzędnicy są szalenie niesprawiedliwi. Chorzy na nowotwór płuc dostają lek, który przedłuża życie o kilka miesięcy. Chorzy na raka nerki są go pozbawiani. Proszę mi wytłumaczyć, jaka tu działa logika?! – oburza się prof. Cezary Szczylik, który prowadzi terapię raka nerki. – Tradycyjne leczenie jest skuteczne tylko u części chorych. A pozostali zostali właśnie leczenia pozbawieni – komentuje prof. Szczylik decyzję NFZ o tym, że nie będzie finansować jednego z leków stosowanych w raku nerki. Dostał właśnie negatywną rekomendację Agencji Oceny Technologii Medycznych. – Wydawanie publicznych pieniędzy tylko na leczenie, którego skuteczność jest udokumentowana, wydaje nam się uczciwe wobec pacjentów – mówi Grabowska-Woźniak.