Urząd Zamówień Publicznych nie ma wątpliwości: umowę na dostawę sprzętu podpisano przed zakończeniem postępowania przed UZP. A w takiej sytuacji jest nieważna. Jak wyjaśnia jego wiceprezes Dariusz Piasta urząd ma więc ustawowe prawo wystąpić do sądu o stwierdzenie jej nieważności.
O kontrowersjach związanych z przetargiem na dostawę urządzeń do znieczulania dla Centrum Klinicznego wrocławskiej Akademii Medycznej „Rz” pisała wczoraj. Sprawa ciągnie się od ponad roku. Interesują się nią prokuratura i ABW. Przetarg był unieważniany aż sześć razy.
O wielomilionowe zamówienie biją się dwaj potentaci: niemiecki Dräger i amerykański GE, którego sprzęt sprzedaje Promed. Niemiecka firma zaproponowała cenę o 4,4 mln zł niższą niż amerykańska, ale AM uznała, że proponowany przez nią sprzęt nie spełnia warunków zamówienia. Wybrała GE. Sprawę zna Ministerstwo Zdrowia, które finansuje inwestycję we Wrocławiu. W tym roku przekazało już 35 mln zł na utworzenie Centrum Klinicznego. Do niego przenosi się Akademicki Szpital Kliniczny, jeden z największych w Polsce. – AM przysłała rozliczenie części pieniędzy, ale nie zostało ono jeszcze przez resort zaakceptowane. Czekamy na decyzję Urzędu Zamówień Publicznych. Jeśli rzeczywiście wystąpi on o unieważnienie przetargu, nie uznamy wydatków – zapowiada Jakub Gołąb, rzecznik resortu zdrowia.
To nie pierwsze zamieszanie wokół Akademii Medycznej. W kwietniu NIK sprawdzała przetargi na budowę i wyposażenie klinik. Krytykowała m.in. właśnie przetargi na sprzęt anestezjologiczny. Wskazywała, że m.in. z powodu niechlujnie przygotowywanych zamówień i pochopnych zakupów połowa z 20 bloków operacyjnych nie działała. Na pozostałych wykonywano pięć razy mniej zabiegów niż w podobnych ośrodkach w Gdańsku, Łodzi czy Poznaniu.
– Od tej pory warunki naszych przetargów będzie przygotowywać kancelaria prawna. Nam jest trudno zatrudnić dobrych fachowców, a firmy prowadzą o zamówienia bezpardonową walkę – podkreśla prof. Ryszard Andrzejak, rektor AM. Z rezerwą odnosi się do raportu NIK. – Jest tak samo bałaganiarski jak nasze przetargi. Zresztą nawet gdybyśmy mieli wcześniej tę aparaturę, nie byłoby więcej operacji, bo mamy zbyt niskie limity z NFZ.