Tak wynika z analiz ministerstwa, które na pomoc dla placówek służby zdrowia przeznaczyło 1,1 miliarda złotych. Gdy jeszcze planowano przekształcenie wszystkich szpitali w spółki, pieniędzy w budżecie miało być 2,7 miliarda.

Zmniejszenie przewidywanej na pomoc kwoty to duże zaskoczenie, tym bardziej że rząd przyznaje się do niego niechętnie. Informacji o środkach przeznaczonych na wsparcie samorządów nie było w żadnym z kilku oficjalnych komunikatów o rządowej pomocy dla szpitali.

Odpowiedzi na pytania o środki starannie unikali też zarówno premier, jak i minister zdrowia. – Wsparcie przekształceń szpitali to priorytet rządu - przekonywał wczoraj premier. — Pieniędzy na pewno wystarczy dla wszystkich, którzy zechcą przekształcić się w spółki. Kwota 2,7 miliarda szacowana była, gdy zakładaliśmy, że wszystkie szpitale przekształcą się w spółki — tłumaczyła minister Ewa Kopacz.

Premier i szef resortu zdrowia przekonywali, że „plan B” czyli przedstawiany wczoraj uroczyście plan pomocy rządowej to ratunek dla szpitali. W rzeczywistości przyjęty program jest jednak dość skromny: przede wszystkim nawet rząd przyznaje, że pomoc publiczna będzie zachętą do przekształceń dla 30-40 procent placówek.

Samorządowcy oceniają, że będą to głównie placówki powiatowe, niezbyt zadłużone. Duże placówki wojewódzkie i szpitale kliniczne z tej drogi niemal na pewno nie skorzystają. A to one mają największe długi. - Program jest przewidziany na kilka lat. Jeśli okaże się, że przekształcić się chce więcej szpitali niż przewidywaliśmy, na pewno zostanie dofinansowany - mówi Jakub Gołąb, rzecznik Ministerstwa Zdrowia.