Grozi nam bankructwo, a nasi pacjenci będą musieli jeździć kilkadziesiąt kilometrów do aptek – alarmują właściciele punktów aptecznych.
Takie placówki można prowadzić wyłącznie na wsi. Nie musi w nich pracować farmaceuta, wystarczy technik farmacji. Ale są również pewne ograniczenia – punkt apteczny nie może sprzedawać wszystkich leków. Do tej pory zakaz obejmował np. środki psychotropowe czy silne przeciwbólowe. Teraz prawo ma być bardziej restrykcyjne.
– Kilka tygodni temu na stronach resortu zdrowia pojawił się projekt nowego rozporządzenia, które dotyczy punktów aptecznych. Lista leków, których nie będzie można sprzedawać, jest znacznie dłuższa niż dotąd – mówi Dominik Pardej, przewodniczący Związku Zawodowego Techników Farmaceutycznych. I dodaje: – O planowanych zmianach nie byliśmy informowani. A dla ludzi wykonujących nasz zawód mają one kluczowe znaczenie. Punktom aptecznym grozi bankructwo!
– Zmiana przepisów jest niewielka, nie stanowi zagrożenia dla istnienia punktów aptecznych – twierdzi Krzysztof Suszek, dyrektor biura prasowego Ministerstwa Zdrowia. – Do obrotu w nich nadal będzie dopuszczonych 17 tys. produktów leczniczych.
Technicy farmacji obliczają, że z punktów może zniknąć kilkadziesiąt często używanych leków. Są to m.in.: niektóre środki na astmę, farmaceutyki zawierające nikotynę, maści przeciwzakrzepowe z heparyną, pigułki antykoncepcyjne.