Chorzy na cukrzycę nadal za burtą

Mimo że wprowadzenia nowoczesnych preparatów inkretynowych na listy leków refundowanych od dawna jednym głosem domagają się diabetolodzy i organizacje pacjentów, na opublikowanej właśnie liście znów ich nie ma. Sytuacja jest o tyle kuriozalna, że wśród priorytetów zdrowotnych rząd wymienia leczenie cukrzycy zaraz po chorobach nowotworowych. Na cukrzycę choruje ponad 3 miliony ludzi, co roku amputuje się w Polsce 15 tysięcy stóp z powodu źle lub nie leczonej cukrzycy. Poprosiliśmy o komentarz prof. Leszka Czupryniaka - prezesa Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego.

Publikacja: 22.06.2014 19:42

Na cukrzycę choruje w Polsce ok. 3 mln osób

Na cukrzycę choruje w Polsce ok. 3 mln osób

Foto: Fotorzepa, Robert Gardzin?ski Robert Gardzin?ski

Co pan pomyślał kiedy mimo jednoznacznych rekomendacji PTD, Europejskiej Agencji Leków i polskiej Agencji Oceny Technologii Medycznych, okazało się, że leki inkretynowe nadal nie będą szeroko dostępne dla polskich pacjentów?

Nie było to dla mnie wielkie zaskoczenie, gdyby tak miało się stać zapewne już od dawna minister chwaliłby się tym faktem. Trudno zrozumieć brak takiej decyzji, gdyż nie ma żadnych merytorycznych powodów, aby leki ten nie były refundowane. Pogłębia się frustracja środowiska diabetologicznego i tu nie chodzi tylko o leki inkretynowe. Polityka MZ doprowadziła do tego, że obecnie większość leków na cukrzycę nie jest w Polsce  refundowana, a nawet analogi insuliny mimo dopłat kosztują polskiego pacjenta od prawie 50 do ponad 90 złotych za opakowanie. Pod względem dostępności leków przeciwcukrzycowych jesteśmy skansenem w Europie. NFZ natomiast wciąż refunduje masowo preparat, na który nawet bez refundacji stać większość pacjentów.

Może po prostu naszego kraju nie stać w tej chwili na leki innowacyjne, przez to kosztowne?

To zły sposób myślenia. Po pierwsze leki inkretynowe nie są nowe. W USA wprowadzono je już w 2005 roku. W Danii i Finlandii stosuje je 1/3 chorych na cukrzycę typu 2 pacjentów – i w związku z tym zaobserwowano tam znaczący spadek hospitalizacji z powodu niedocukrzeń. To po prostu się opłaca. Na właśnie zakończonym 74. Zjeździe Amerykańskiego Towarzystwa Diabetologicznego najważniejszą nagrodę naukową odebrał prof. D. Drucker - naukowiec o polskich korzeniach. Przyznano mu ją właśnie za wielki wkład w badania układu inkretynowego i leków inkretynowych, co tylko pokazuje, jak kluczowy jest ten sposób leczenia cukrzycy. Po drugie - kiedy zsumujemy wszystkie koszty, leczenia, hospitalizacji, operacji, rent - okazuje się, że nowe terapie są po prostu opłacalne ekonomicznie. Tyle że w Polsce wciąż nikt tak nie liczy, nie patrzy na problem całościowo.

Na czym polega fenomen tych leków? Dlaczego tak zdecydowanie domagacie się państwo ich powszechnego stosowania?

Inkretyny to hormony wytwarzane przez układ pokarmowy w odpowiedzi na posiłek i regulujące wydzielanie insuliny ściśle w zależności od poziomu cukru we krwi. Ich włączenie na wczesnym etapie choroby opóźnia konieczność podawania choremu insuliny. Są to leki inteligentne - działają wtedy kiedy trzeba, nie powodują wzrostu masy ciała, a niektóre z nich wręcz ją obniżają i co najważniejsze nie powodują niedocukrzeń - tak groźnych dla chorych na cukrzycę. Dane naukowe wskazują, że leki te także powodują odbudowę uszkodzonych komórek trzustki wydzielających insulinę.

Czyżby decydenci z resortu zdrowia o tym nie wiedzieli lub tego nie rozumieli ?

Chyba przede wszystkim brak jest dobrej woli do stworzenia kompleksowego rozwiązania dla chorych na cukrzycę. Minister Arłukowicz ani razu z nami jako władzami Towarzystwa i środowiskiem diabetologów się nie spotkał. Nie rozmawia także z organizacjami zrzeszającymi pacjentów. Decydenci nie pojmują istoty choroby. Wiceminister zdrowia powtarza, że podstawą w leczeniu cukrzycy jest wysiłek fizyczny. To tylko część prawdy, bo ktoś już chory na cukrzycę wymaga także leków. Wysiłek fizyczny sam w sobie wystarcza do zapobiegania cukrzycy, a nie jej leczenia.

Pokutuje także przekonanie, że za cukrzycę winien jest sam pacjent, bo się przez lata obżerał i mało ruszał, to teraz niech cierpi. Nie wiem, może gdyby ktoś z rodzin decydentów zachorował na cukrzycę, sytuacja by się zmieniła?

Jak duża grupa chorych mogłaby skorzystać z leków inkretynowych gdyby dzięki refundacji stały się one dostępne powszechnie?

Mówimy o około 30 - 50 tysiącach pacjentów. Na szczęście listy leków zmieniane są co dwa miesiące, mamy więc nadzieję, że minister zrozumie wagę problemu i przy kolejnej okazji zechce dać pacjentom nowy oręż w walce z ich chorobą.

Co pan pomyślał kiedy mimo jednoznacznych rekomendacji PTD, Europejskiej Agencji Leków i polskiej Agencji Oceny Technologii Medycznych, okazało się, że leki inkretynowe nadal nie będą szeroko dostępne dla polskich pacjentów?

Nie było to dla mnie wielkie zaskoczenie, gdyby tak miało się stać zapewne już od dawna minister chwaliłby się tym faktem. Trudno zrozumieć brak takiej decyzji, gdyż nie ma żadnych merytorycznych powodów, aby leki ten nie były refundowane. Pogłębia się frustracja środowiska diabetologicznego i tu nie chodzi tylko o leki inkretynowe. Polityka MZ doprowadziła do tego, że obecnie większość leków na cukrzycę nie jest w Polsce  refundowana, a nawet analogi insuliny mimo dopłat kosztują polskiego pacjenta od prawie 50 do ponad 90 złotych za opakowanie. Pod względem dostępności leków przeciwcukrzycowych jesteśmy skansenem w Europie. NFZ natomiast wciąż refunduje masowo preparat, na który nawet bez refundacji stać większość pacjentów.

Ochrona zdrowia
Szpitale toną w długach. Czy będą ograniczać liczbę pacjentów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ochrona zdrowia
Podkomisja Kongresu USA orzekła, co było źródłem pandemii COVID-19 na świecie
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"