Jetpack. Osobisty odrzutowiec w plecaku

Technika | Idea silników mocowanych do pleców – pomysł rodem z literatury science fiction – staje się rzeczywistością. Jetpack trafi do sprzedaży w 2014 roku.

Publikacja: 23.11.2013 08:52

Wodny jetpack jest w stanie wznieść się zaledwie kilka metrów nad wodę

Wodny jetpack jest w stanie wznieść się zaledwie kilka metrów nad wodę

Foto: AFP

Spełnienie tej fantastycznej idei jest zasługą Glenna Martina z Nowej Zelandii. Gotowe jest już urządzenie po angielsku nazwane jetpack (nazwa to zestawienie słowa „backpack" – plecak i „jet" – odrzutowiec). Pracę nad maszyną konstruktor rozpoczął w swym garażu w Christchurch w latach 80.

Wynalazca przekonał do pomysłu kilku inwestorów i w 2004 r. wraz z nimi stworzył firmę Martin Jetpack, która zajmuje się realizacją marzeń swego założyciela.

Marzenie agenta

Idea osobistego śmigłowca po raz pierwszy pojawiła się już w roku 1919. Rosyjski wynalazca Aleksandr Fiodorowicz Andiejew nawet takie urządzenie opatentował. Nie powstał jednak żaden prototyp.

W latach 20. i 30. idea latania na własnym plecaku została spopularyzowana przez literaturę i komiksy science fiction. Pomimo dziesięcioleci postępu techniki w lotnictwie grawitacja ziemska i przystosowanie ludzi do kroczenia po ziemi skutecznie ogranicza potencjalne zastosowanie tych maszyn jako nowego środka transportu osobistego.

Powrót popularności nastąpił w latach 60. XX w., kiedy technologia pozwalała już na zbudowanie działającego urządzenia.

Jednak próby zastosowania ich w wojsku i do celów cywilnych skończyły się bardzo szybko. Powodem był czas pracy urządzenia ograniczony do zaledwie ok. 20 sekund. Przyczyną była zbyt mała ilość paliwa, jaką człowiek wraz z plecakiem był w stanie unieść na własnych plecach.

Takie urządzenia znamy głównie z filmów. Tam są małe, a ich możliwości działania – olbrzymie. W prawdziwym życiu jest jednak odwrotnie. Urządzenia, które powstały w ciągu ostatnich kilku dekad, były zestawami z minisilnikami rakietowymi. Żadne z nich nie pozwalało na wzniesienie się w powietrze na dłużej niż pół minuty.

Ale z powodzeniem było wykorzystane w filmie. Jak najbardziej prawdziwe urządzenie pojawiło się w jednym z filmów o przygodach niepokonanego agenta Jamesa Bonda z 1965 r. – „Operacja Piorun". Na ekranie „zagrał" Bell Rocket Belt. 20 sekund lotu wystarczyło, aby Sean Connery – grający 007 – mógł efektownie wylądować.

Takie samo urządzenie, tym razem zwane Rocket Man, zachwyciło światową publiczność telewizyjną podczas ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w 1984 roku w Los Angeles. W latach 80. maszyny tego typu były pokazywane publicznie wielokrotnie. Dziś wszystkie są eksponatami w amerykańskich muzeach lotnictwa.

Zupełnie innym, osobistym statkiem latającym jest odrzutowe skrzydło, które zbudował Yves Rossy, emerytowany pilot szwajcarskich samolotów myśliwskich, a potem pasażerskich.

Skrzydło, które pilot rozkłada w powietrzu, po opuszczeniu samolotu, wyposażone jest w cztery miniaturowe silniki odrzutowe. Ich moc wystarcza, aby pilot wraz ze sprzętem o wadze 120 kg mógł się wznosić.

Wymaga jednak kombinezonu podobnego do tych, jakie noszą strażacy. Ochronne ubranie musi zabezpieczać pilota przed gorącymi gazami wydobywającymi się z silników.

Rossy latał na swoim osobistym skrzydle nad Alpami, nad Cieśniną Gibraltarską (z powodu silnych wiatrów przelot zakończył się w morzu 3 km od hiszpańskiego brzegu). Marzeniem pilota, które udało się spełnić, był lot nad Wielkim Kanionem Kolorado.

Na razie jednak dzielny Szwajcar nie ma naśladowców. Trudno oczekiwać, żeby takie maszyny rozpowszechniły się w najbliższej przyszłości.

Ze śmigłem za pasem

Pewną popularność zyskały sobie wodne jetpacki działające na zupełnie innej zasadzie niż urządzenia rakietowe. Woda wyrzucana pod dużym ciśnieniem utrzymuje człowieka kilka metrów ponad powierzchnią wody jeziora czy morza.

Taki aparat latający wymaga jednak jednostki centralnej, czyli w praktyce skutera wodnego, od którego woda jest tłoczona pod dużym ciśnieniem do urządzenia na plecach pilota za pośrednictwem gumowego węża.

Ale to ciągle nie to samo co swobodny lot. Szansa na zbudowanie działającego urządzenia powszechnego użytku pojawiła się dopiero teraz – prawie 100 lat po tym, jak powstała jego idea w głowie wynalazcy.

Umożliwiają to technologia szybkiego przetwarzania danych oraz nowoczesne, lekkie materiały. Wkrótce takie osobiste maszyny latające mogą być używane do gaszenia pożarów i przeciwdziałania innym sytuacjom kryzysowym, a nawet do ratowania życia ludzkiego.

Jetpack jest nieco większy niż konstruowane w latach 60. urządzania typu Rocket Belt, ale za to jego osiągi są imponujące. Jest zdolny wznieść się na wysokość 2100 m i osiągnąć prędkość 80 kilometrów na godz.

Wykorzystuje dwa wentylatory kanałowe – to śmigła zamknięte w cylindrycznej osłonie. Napęd pochodzi od specjalnie zaprojektowanego silnika, podobnego do motocyklowego, ale lżejszego i bardziej zwartego. Zbiornik paliwa wystarcza na blisko 30 minut lotu, co pozwala dolecieć na odległość ok. 30 km i z powrotem.

Maszyna z pilotem, jeszcze bez koniecznych certyfikatów, potrafi się już wznieść ponad podłogę firmowego garażu w Christchurch. Podczas prób pilot lewituje, a błyszcząca maszyna przypięta do pleców czyni ogłuszający hałas.

Intuicja pilota

– Latamy poza garażem wynalazcy, testujemy już maszynę w warunkach rzeczywistych. Wtedy obciążamy ją manekinem o wadze 105 kg – powiedział Peter Coker, szef firmy Martin Aircraft, przygotowującej urządzenie do produkcji. – Podczas wielokrotnych prób maszyna dowiodła, że lata znakomicie.

Loty do wysokości 1500 metrów wykorzystywane są do testowania systemu bezpieczeństwa. W razie wypadku system otworzy spadochron, który umożliwi pilotowi i maszynie bezpieczne dotarcie do ziemi. Będzie wyzwalany automatycznie, podobnie jak katapulta w samolocie myśliwskim.

Chociaż popyt na odrzutowe plecaki spodziewany jest ze strony poszukiwaczy silnych wrażeń i pilotów, Coker przewiduje, że pierwszymi użytkownikami plecaków będą służby działające w sytuacjach kryzysowych. Policja, straż pożarna i ratownicy będą mogli korzystać z urządzeń w miejscach niedostępnych, do których nie można dotrzeć w inny sposób.

– Na przykład pogotowie ratunkowe byłoby w stanie za pomocą naszego urządzenia docierać do osób na miejsce zdarzenia znacznie szybciej, niż teraz umożliwiają to motocykle – mówi Coker. – Mogliśmy również zaoferować jetpacki wykorzystywane do poszukiwania i ratownictwa, kontroli granic i inspekcji rurociągów.

Najważniejszym pytaniem jest jednak: jak się tym lata? Według pilota testowego odrzutowy plecak daje dużo frajdy.

– Dużo pracy włożono, aby sterowanie było intuicyjne. Jetpack jest niezwykle łatwy w pilotażu. Jeśli zdjąć ręce z dźwigni do sterowania, urządzenie po prostu natychmiast zawisa nieruchomo. Jest to bardzo stabilny pojazd. Przed wprowadzeniem do produkcji firma chce jeszcze wprowadzić kilka ulepszeń silnika.

Spełnienie tej fantastycznej idei jest zasługą Glenna Martina z Nowej Zelandii. Gotowe jest już urządzenie po angielsku nazwane jetpack (nazwa to zestawienie słowa „backpack" – plecak i „jet" – odrzutowiec). Pracę nad maszyną konstruktor rozpoczął w swym garażu w Christchurch w latach 80.

Wynalazca przekonał do pomysłu kilku inwestorów i w 2004 r. wraz z nimi stworzył firmę Martin Jetpack, która zajmuje się realizacją marzeń swego założyciela.

Pozostało 93% artykułu
Materiał Promocyjny
Kod Innowacji - ruszył konkurs dla firm stawiających na nowe technologie w komunikacji z konsumentami
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
Polska na czele rewolucji technologii kwantowych
Materiał partnera
Technologie kwantowe: nauka tworzy szanse dla gospodarki
Nowe technologie
Niewykrywalny bombowiec strategiczny Sił Powietrznych USA odbył pierwszy lot
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Nowe technologie
Co mówią kury? Naukowcy opracowali tłumacza, użyli sztucznej inteligencji