Miękka tykwa wśród kaktusów

Wielkie przejęcia są ostatnio domeną branży IT. Facebook przejął WhatsApp za 19 mld dolarów, Google skupuje startupy, a prezes Apple mówi o tym, że nie miałby problemu przeznaczyć na nową firmę 10-cyfrowej kwoty. Na zakupach jest też Japonia, tylko że skala inwestycji jest trochę inna.

Publikacja: 28.02.2014 12:00

Miękka tykwa wśród kaktusów

Foto: AFP

Premier Japonii Abe przeznaczył w grudniu ubiegłego roku 610 mln dolarów na pomoc dla Mianmy. W styczniu 2014 roku dołożył kolejne 96 mln, a w ciągu pierwszego roku swojej kadencji przekazał krajowi 1,5 mld dolarów. Do tego Japonia umorzyła zagraniczny dług Mianmy w wysokości 2,72 mld dolarów. W porównaniu do 19 mld za jedną aplikację to wciąż mało, ale Japonia nigdy nie umarza swoich długów.

Na linii Tokio-Pekin dzieje się źle

Postawa premiera Abe daje do myślenia. Na linii Tokio-Pekin stosunki przypominają balansowanie na cienkiej linie, do tego i jedna i druga strona obrzucają się coraz bardziej wymyślnymi oskarżeniami. W ciągu ostatnich dni japońscy marines ćwiczyli razem ze swoimi amerykańskimi odpowiednikami odbijanie wysp. Wszystko po to, by umieć obronić się przed wybuchem ewentualnego konfliktu o sporny archipelag Senkaku/Diaoyu. Japończycy nie pierwszy raz ćwiczyli razem z Amerykanami, ale tym razem wysłali 10 razy liczniejszą grupę żołnierzy. 250 komandosów z Sił Samoobrony walczyło na sucho w bazie Camp Pendleton w Kalifornii podczas operacji o kryptonimie „Żelazna Pięść”. Niektórzy eksperci zaczynają wspominać, że terenem hipotetycznego starcia między Japonią a Chinami mogą stać się już nie tylko bezludne wysepki Senkaku, ale także archipelag Ryukyu stanowiący południowy kraniec japońskiego państwa. W nim znajduje się wyspa Okinawa z główną bazą amerykańskiego wojska stacjonującego w Japonii.

Dlaczego pomagać Mianmie?

Po co zatem miliardy dolarów przeznaczane na pomoc Mianmie? To japońska strategia na stopniowe uniezależnianie się od Chin. Abe zdaje sobie sprawę, że sprawy zaszły już zbyt daleko, by liczyć na niespodziewany zwrot akcji. Tokio nie zamierza przepraszać za zbrodnie II wojny światowej, chce mieć Senkaku tylko dla siebie i dodatkowo buduje posłuszne rządowym wytycznym kierownictwo największej telewizji NHK. Nowo mianowany szef NHK popełnia gafę za gafą, a kolejni doradcy premiera pozwalają sobie na coraz bardziej nacjonalistyczne komentarze pod względem Chin. Według ich ostatnich mądrości miałoby rzekomo nie dojść do zbrodni w Nankinie (japońscy żołnierze dokonali w tym mieście ogromnej masakry Chińczyków), a szef NHK nie widzi nic złego w  komentarzu o tym, jakoby wykorzystywanie kobiet podczas konfliktów zbrojnych było na porządku dziennym.

Trudne losy kraju

Mianma w 2014 roku przewodzi Stowarzyszeniu Narodów Azji Południowo-Wschodniej, ASEAN. Organizacja skupia 10 krajów regionu, siła ich połączonych gospodarek mogłaby stać się 8. pod względem wielkości na świecie. Z ASEAN warto się liczyć, a Mianma w ciągu ostatnich lat bardzo się rozwija. Kiedyś znana była jako Birma, kraj wojskowych dyktatorów, którzy w bezpardonowy sposób trzymali w szachu wszystkich mieszkańców. Trudno było mówić o jednolitej tożsamości narodowej, ponieważ na kraj składało się około 130 narodowości. Birma uchodziła za kraj skazany na zapomnienie w oczach świata i dyplomatyczny twór lawirujący pomiędzy dwoma największymi sąsiadami: Indiami i Chinami. Pierwszy premier Birmy, U Nu mówił o tym stanie rzeczy, że jego kraj jest niczym miękka tykwa między kaktusami. Michał Lubina, znawca regionu, uważa, że to chińskie kolce kłuły bardziej i że neutralność Birmy była fikcją. Junta wojskowa była od końca lat 80. XX wieku pod bardzo troskliwą „opieką” Pekinu.

Japonia chce zmienić sytuację

Na zmianę równowagi sił chce wpłynąć Japonia. Kolejnymi transzami pomocy kupuje sobie możliwości dalszej współpracy ekonomicznej. Powody są różne – rozwój kolejnej specjalnej strefy ekonomicznej, pomoc ofiarom konfliktów etnicznych, wsparcie muzułmanów dziesiątkowanych w ostatnich miesiącach przez buddystów, podniesienie jakości życia w Mianmie. Wszystko, by zaskarbić sobie przychylność rządu nowego państwa. Mianma wchodzi na nowe tory i jeszcze nie wiadomo, czy za wzór polityczno-gospodarczy wybierze model tajski – rządy królewskiej rodziny uzależniające od siebie oligarchów – czy indonezyjski – spójność narodowa i względnie demokratyczny spokój. Podstawy rozwoju są dobre, w rankingu wolności World Press Freedom za 2014 rok kraj znalazł się na 145. miejscu na 180 krajów, ale to i tak pozycja lepsza niż Malezji (147.), Filipin (149.), czy Singapuru (150.). Dla porównania Tajlandia zajmuje 130., a Indonezja 132. miejsce.

Kraj, w którym można było robić wszystko

Zmiany rozpoczęły się od zlikwidowania wojskowych rządów w 2011 roku. Uwolniono wielu więźniów politycznych, m.in. noblistkę Aung San Suu Kyi, rozpisano demokratyczne wybory, a zachód zaczął znosić sankcje nałożone od wielu lat na kraj. Wcześniej wojskowi mogli wszystko – zbrojnie tłumić opozycję, zamykać swoich przeciwników, ignorować protesty szanowanych mnichów buddyjskich, wyrzucać z kraju zachodnich dziennikarzy. Mogli nawet przenieść stolicę: w 2005 roku z historycznego centrum kraju Rangunu do nowo wybudowanego miasta Naypyidaw. Także zmienić stronę, po której jeżdżą samochody, czy wypuścić do obiegu banknoty o niecodziennych nominałach. Dyktator Ne Win przez 26 lat sprawował rządy twardą ręką i co jakiś czas fundował swoim poddanym takie niespodzianki. Wynikało to z jego słabości do astrologów i numerologii. W 1970 roku zmieniono z dnia na dzień organizację ruchu z lewostronnej (do 1948 roku Birma była kolonią brytyjską) na prawostronną. Nie było za co jednak sprowadzić nowych samochodów i prowadziło to do absurdalnych sytuacji, w których kierowcy siedzący po prawej stronie nie mieli żadnej widoczności przy wyprzedzaniu. Do tej pory można na ulicach znaleźć znaki drogowe skierowane plecami do nadjeżdżających samochodów. Generał Ne Win uwielbiał cyfrę 9 i nie miał problemu, by wprowadzić do obiegu banknoty o nietypowych wartościach: 45 i 90 kiatów. Na swoje 75. urodziny sprezentował sobie i Birmańczykom banknot o nominale 75 kiatów.

Powrót do normalności

Nowoczesna Birma to Mianma i nowa nazwa kraju wydaje się jedną z ostatnich pozostałości po rządach junty wojskowej. Pojawiają się galerie handlowe, komórki, być może niedługo z tego państwa narodzi się jakiś rewolucyjny startup, który trafi w potrzeby milionów ludzi regionu. Japonia robi, co może, by kraje Azji Południowo-Wschodniej, w tym Mianmę, uniezależnić od Chin i… uzależnić od siebie. Wartość tej strategii to 20 mld dolarów, czyli tyle, co wspominana aplikacja WhatsApp. Widać już pierwsze oznaki wkraczania Mianmy na nową drogę – kraj potrafi powiedzieć nie chińskim inwestycjom. W 2011 roku zablokowano budowę tamy w Myitsone na rzece Irawadi. Choć projekt opiewał na 3,6 mld dolarów, odwołano go ze względów na możliwość zaburzenia środowiska naturalnego. Jednak wciąż to Państwo Środka pozostaje największym inwestorem w kraju z kapitałem na poziomie ponad 14 mld dolarów. Przed Japończykami jeszcze długa i trudna droga do usunięcia wszystkich kolców zagrażających Mianmie.

Premier Japonii Abe przeznaczył w grudniu ubiegłego roku 610 mln dolarów na pomoc dla Mianmy. W styczniu 2014 roku dołożył kolejne 96 mln, a w ciągu pierwszego roku swojej kadencji przekazał krajowi 1,5 mld dolarów. Do tego Japonia umorzyła zagraniczny dług Mianmy w wysokości 2,72 mld dolarów. W porównaniu do 19 mld za jedną aplikację to wciąż mało, ale Japonia nigdy nie umarza swoich długów.

Na linii Tokio-Pekin dzieje się źle

Pozostało 93% artykułu
Materiał Promocyjny
Kod Innowacji - ruszył konkurs dla firm stawiających na nowe technologie w komunikacji z konsumentami
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
Polska na czele rewolucji technologii kwantowych
Nowe technologie
Niewykrywalny bombowiec strategiczny Sił Powietrznych USA odbył pierwszy lot
Nowe technologie
Co mówią kury? Naukowcy opracowali tłumacza, użyli sztucznej inteligencji
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nowe technologie
Prof. Zybertowicz: AI może potraktować ludzkość jak budowniczy autostrad traktują mrowiska