– Pracuję po 20 godzin na dobę, wstaję do pracy w poniedziałek i kładę się spać w kolejny – opowiada o tempie prac przy nowej warszawie pomysłodawca projektu Michał Koziołek z Wrocławia. 27-letni Michał z sześcioma kolegami od końca 2012 roku przygotowuje współczesną inkarnację limuzyny Warszawa. – Do pomocy mamy kooperantów oraz inwestora, firmę About S. Jej właściciel uwierzył w projekt na samym początku. W 80 procentach auto jest już gotowe (brakuje tylko wnętrza), choć budowę rozpoczęliśmy w czerwcu 2013 roku – podkreśla Koziołek.
Zbierają na elektryczny
Samochód, nazwany New Warsaw (nazwa Warszawa jest zastrzeżona), ma 10-cylindrowy silnik BMW M5 o mocy 545 KM osadzony w stalowej kratownicy. – Zawieszenie musieliśmy zrobić sami, bo New Warsaw jest o 18 cm szersza od M5, ma 207 cm szerokości – tłumaczy pomysłodawca.
Całość zostanie skryta pod węglowym nadwoziem. – To nie będzie tanie auto, ale za to unikalne. W podłodze bagażnika umieściliśmy elektryczny skuter, także w bagażniku jest wysuwana pneumatycznie szuflada na koszule – wyjaśnia Koziołek. Liczy, że w najbliższych latach zbuduje 13 sztuk, z których sprzeda 11. Przypuszcza, że cena auta sięgnie 1,5 mln zł.
– Nie wiem, ile wart jest ten projekt, bo nie wyceniamy swojej pracy. Do tego drogie są części: jedna 20-calowa opona to wydatek 2,5 tys. zł. Nie jesteśmy grupą miliarderów, lecz entuzjastów – tłumaczy. Sam jeździ wyremontowanym dużym fiatem i w 1,5 roku zrobił nim 57 tys. km, szukając kooperantów. – Chcemy pokazać, że można coś zrobić nawet wtedy, jeśli na koncie nie ma się ciężkich pieniędzy. Mamy nadzieję, że New Warsaw umożliwi zebranie kapitału na większy projekt – zdradza Michał. Będzie to elektryczny 2-osobowy samochód. – Dla niego wszystko zaprojektujemy od nowa i liczymy, że sprzedaż może sięgnąć nawet 1000 sztuk rocznie. Pewnie, że ryzykujemy, ale wolę za 20 lat powiedzieć, że się nie udało, niż żałować, że czegoś nie zrobiłem – mówi Koziołek.