Pomysł inżynierów amerykańskiego startupu Batteroo jest dość prosty — większość baterii, które wyrzucamy ma jeszcze spory zapas energii. Problem polega na tym, że urządzenia elektryczne uznają je za zużyte, gdy napięcie spadnie poniżej pewnego poziomu. W przypadku baterii AA („paluszków") to zwykle 1,2 V - 1,3 V. Jak twierdzą specjaliści z Batteroo, w takim momencie bateryjka ma w sobie jeszcze ok. 80 proc. energii.
Gadżet o nazwie Batteriser jest w stanie wykorzystać tę energię, podnosząc napięcie do wymaganego poziomu. Dzięki temu latarki, radia, piloty zdalnego sterowania, sterowniki do konsol, aparaty fotograficzne itp. uznają, że baterie są „świeże".
Podobne urządzenia były znane wcześniej, tyle że ich rozmiary czyniły je nieprzydatnymi w ratowaniu zwykłych baterii. Batteriser jest zaś tak mały, że powinien zmieścić się w pojemniku na baterie dowolnego urządzenia. Wygląda jak „okładka" do baterii wykonana z cienkiej blaszki.
- Batteriser ma układ elektroniczny, które podnosi napięcie z 0,6 V do 1,5 V i podtrzymuje je przez pewien czas. Dokładnie tak, jak dzieje się to w przypadku zwykłych baterii wyjętych z opakowania — mówi Bob Roohparvar magazynowi „PC World". — Cała tajemnica kryje się w tym, że zdołaliśmy zminiaturyzować ten układ w sposób nieosiągalny dla innych.
Na potwierdzenie swoich słów Roohparvar zademonstrował działanie gadżetu z bateriami wyjętymi z bezprzewodowej klawiatury do komputera Apple. Najpierw klawiatura odmawiała współpracy pokazując brak zasilania. Ale gdy te same ogniwa Roohparvar umieścił w Batteriserach — klawiatura zasygnalizowała naładowanie w 100 proc. Efekt stosowania tych urządzeń potwierdził również w testach Kiumars Parvin z Uniwersytetu w San Jose.