Gdyby żył Jonasz Kofta, napisałby dla Jerzego Stuhra piosenkę zaczynającą się tak: Hejtować każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej, czasami człowiek musi, inaczej się udusi. Przy czym określenie hejt to eufemizm, po co mówić o duszącej nienawiści, zapierającej dech wściekłości, o obrażaniu innych, skoro można to skwitować neutralnie brzmiącym słowem hejt?
Gdy zespół muzyczny Lao Che (rodem z Płocka) nagrał płytę „Powstanie Warszawskie", a po niej kolejną „Czerniaków" (o czekaniu na pomoc Armii Czerwonej), stał się ulubieńcem środowisk kombatanckich, często występował w Muzeum Powstania Warszawskiego. Ale gdy perkusista tego zespołu wyjawił swoją orientację homoseksualną, a pozostali muzycy z zespołu wzięli udział w kampanii na rzecz poszanowania mniejszości seksualnych, przekonali się, jak smakuje hejt.