Na celowniku hakerów — zdaniem ekspertów ESET — znalazły się instytucje w Polsce, Czechach, Słowacji, na Węgrzech i Ukrainie. Do ataku wykorzystano stosunkowo prostą metodę polegającą na spreparowanych załącznikach do listów e-mail. Szczegóły przedstawiono podczas konferencji poświęconej cyberbezpieczeństwu Copenhagen CyberCrime Conference 2016.
    Złośliwy plik udawał dokumenty tekstowe Worda. Jeżeli użytkownik komputera otworzył załącznik, program instalował się w komputerze ofiary, po czym łączył z serwerem dowodzenia i pobierał kolejne elementy. To - informuje ESET - umożliwiło przejęcie kontroli nad komputerem i przeszukiwanie jego zawartości pod kątem interesujących hakerów danych. Włamywacze mogli wybierać dokumenty określonego typu i stworzone w określonym przedziale czasowym. Pliki te były następnie przesyłane na serwer dowodzenia.