Okulary Spectacles, przedstawione pierwszy raz w październiku, nie przypominają popularnych niegdyś bardzo technicznych Google Glass. Snap (firma stojąca za serwisem Snapchat) nie ukrywa, że bardziej niż technologia interesuje ją moda. Okulary są zabawne, kolorowe i łatwe w obsłudze. I sprzedawane są w automatach samoobsługowych stojących na ulicy.
Pierwszy taki automat stanął w Los Angeles. Mimo, że okularki wcale nie są tanie, kosztują 129 dolarów, szybko ustawiła się przed nim kolejka licząca chwilami 100 osób — relacjonuje reporter BBC. Wszystko dlatego, że automaty mają po pewnym czasie... znikać z miejsc, w których je ustawiono. Dokładnie tak, jak wpisy w serwisie Snapchat.
Efekty tak zaplanowanej akcji marketingowej widać już teraz. Okularki z funkcją wrzucania zdjęć i filmów do serwisu Snapchat stały się jednym z najbardziej poszukiwanych gadżetów na rynku. W serwisie aukcyjnym eBay za gadżet w nienaruszonym pudełku sprzedający żądają ok. 1000 dolarów. To tylko nieco mniej, niż za znacznie bardziej zaawansowane technicznie Google Glass.
Firma bardzo starannie unika też tematu potencjalnych naruszeń prywatności — filmowania osób postronnych bez ich wiedzy i zgody, a następnie umieszczania takich materiałów w Internecie. To właśnie za sprawą obaw o prywatność użytkowników i ludzi przebywających w ich otoczeniu pomysł Google Glass stracił rozpęd, a gadżet ostatecznie wycofano. Okulary do Snapchata mają jednak diodę, która informuje osoby przed obiektywem, że są filmowane.
Zamiast tego Snap podkreśla, że okulary filmują w „nowym, okrągłym" formacie o kącie widzenia 115 stopni, co ma przypominać pole widzenia ludzkiego oka. Jedno nagranie może trwać od 10 do 30 sekund. Jest automatycznie przekazywane do aplikacji w smartfonie (działa z Androidem i iOS).