To najdziwniejsza premiera, na jakiej byłem. Do Hammerstein na Manhattanie Sony przywiozło 1,5 tysiąca dziennikarzy z całego świata, żeby pokazać im „przyszłość świata PlayStation". Przed konferencją analitycy i dziennikarze gubili się w domysłach, jakie bajery będzie miała PlayStation 4. Bo najnowsza konsola firmy musi stawić czoła silnym konkurentom – Nintendo Wii U oraz zapowiadanemu następcy Xbox 360 Microsoftu.
Ostatni raz Sony pokazywało nową konsolę sześć lat temu – na tym rynku to całe wieki temu. PlayStation 3, mimo że technicznie jest najmocniejszą konsolą na rynku, sprzedaje się gorzej niż konkurenci. A to w dużej mierze od PlayStation zależy przyszłość firmy, która obecnie chwieje się na rynku telewizorów oraz kamer i aparatów fotograficznych.
W Nowym Jorku Sony prezentowało zatem demonstracyjne wersje oprogramowania, mówiło o współpracy z największymi twórcami gier, chwaliło się nowymi funkcjami PlayStation 4, ale... nie pokazało samej konsoli. Generalnie o nadchodzącej nowości japońskiej firmy – nowości, która ma odwrócić sytuację na rynku i wydobyć Sony z zapaści – wiemy dokładnie tyle, ile przed „premierą". Przedstawiciele firmy odmawiają zaś komentarzy.
W środku pecet
O tym, co nowe urządzenie ma mieć w środku, szefowie Sony Computer Entertainment mówili zdumiewająco niewiele.
– Konsola jest odpowiedzią na potrzeby nowego gracza. Sukces zależy nie tylko od nowych technologii, ale również od tego, jak dobrze potrafiliśmy zrozumieć, czego potrzebują ludzie – mówił na scenie Andrew House z Sony. – Potrzebne jest środowisko proste, ale bogate w funkcje społecznościowe, połączone z serwisami, z których codziennie korzystamy.
Jakie nowości w PlayStation 4?