Najpierw była plotka: Apple przygotowuje nowy gadżet. Tym razem w formie zegarka. Jak zwykle w takich przypadkach „anonimowe źródła" potwierdziły: nowym – i tajnym – projektem zajmuje się 100 inżynierów firmy. A gadżet będzie miał niektóre funkcje iPhone'a i iPada.
To wystarczyło. Na wieść o przygotowywanym Apple iWatch giganci rynku telefonów komórkowych postanowili nie dać się prześcignąć. O własnych „smartzegarkach" natychmiast poinformowali przedstawiciele Samsunga i Google. A skoro oni, to i LG ogłosiło, że pracuje nad nową formą urządzeń. I to wszystko jeszcze zanim Tim Cook z Apple'a potwierdził, że firma rzeczywiście przygląda się tej kategorii urządzeń osobistych.
– Jak sądzę znaleźliśmy się w punkcie zwrotnym – mówi agencji AFP Avi Greengart z Current Analysis. – Podzespoły stały się już wystarczająco małe i tanie, aby myśleć o takich urządzeniach. Plany Apple'a stały się katalizatorem, ale to jest rynek, który dopiero trzeba stworzyć.
To jednak nieprawda, że zegarki z dodatkowymi funkcjami komunikacyjnymi to nowość. Koncepcję przeniesienia komputera na nadgarstek próbowała już w połowie lat 80. ubiegłego wieku zrealizować japońska firma Seiko. Nad takimi urządzeniami pracowały również Citizen, IBM i Microsoft.
Wtedy pomysł nie chwycił. Ale wtedy nie mieliśmy smartfonów. Teraz zaś rośnie zainteresowanie komputerami wearable, czyli z braku lepszego polskiego odpowiednika – komputerami do noszenia. W tej kategorii mieści się i rewolucyjny komputer Google Glass w formie okularów, i smartwatch – inteligentny zegarek.