Maszyna ma dać początek nowej generacji samolotów naddźwiękowych — podobnych do słynnego, wycofanego z eksploatacji Concorde'a. Najważniejsze różnica — samolot ma być cichy i spełniać wymagania większości lotnisk dotyczących poziomu hałasu. Zdaniem NASA to właśnie obowiązujące na wielu amerykańskich i europejskich lotniskach niskie normy hałasu sprawiają, że duzi producenci samolotów nie interesują się technologiami lotu naddźwiękowego.
    Problemem jest hałas i fale uderzeniowe towarzyszące obiektom poruszającym się z prędkością naddźwiękową (tzw. sonic boom, grom dźwiękowy). Ze względu na konstrukcję samolotów naddźwiękowych, również podczas startu i lądowania są one głośniejsze, niż „zwykłe" samoloty. Z tym problemem mają sobie poradzić inżynierowie NASA pracujący w ramach Commercial Supersonic Technology Project. Ich zadaniem jest zamiana potężnego gromu w słabiej słyszalne i miękkie dudnienie (NASA określa to mianem „bicia serca"). Służyć ma temu technologia o nazwie QueSST (Quiet Supersonic Technology).