Co piąte mieszkanie budowane w Trójmieście nie ma zabezpieczenia w postaci rachunku powierniczego. Pieniądze od konsumentów wpłacane deweloperowi nie trafiają więc na specjalne bankowe konto, z którego przedsiębiorca może pobrać środki albo po zakończeniu całej inwestycji, albo po sfinalizowaniu kolejnego etapu prac. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) dąży do wyeliminowania tej praktyki.
– Zgodnie z ustawą deweloperską prowadzenie mieszkaniowych rachunków powierniczych jest obowiązkowe dla tych spośród przedsięwzięć deweloperskich, w odniesieniu do których rozpoczęcie sprzedaży nastąpiło po dniu wejścia w życie ustawy – przypomina Aleksandra Misiun, radca prawny z kancelarii Dr Krystian Ziemski & Partners. – Na rynku możemy więc spotkać się jeszcze z inwestycjami, szczególnie tymi wieloetapowymi, które – w oparciu o tak skonstruowane przepisy przejściowe – nie korzystają z rachunków powierniczych jako formy zabezpieczenia dla nabywców lokali – dodaje.
Specyficznie nad morzem
Jak podaje Katarzyna Kuniewicz, dyrektor działu badań rynku mieszkaniowego w firmie JLL, udział mieszkań, dla których nie są prowadzone rachunki powiernicze, stopniowo maleje w ogólnej puli dostępnych lokali. – W największych miastach takich jak Warszawa czy Kraków jest to zaledwie 5–10 proc. oferty. Dla porównania, w 2015 r. na niektórych rynkach odsetek ten przekraczał nawet 30 proc. – zaznacza.
Dodaje, że ciekawym przypadkiem jest Trójmiasto. – Tu pula mieszkań bez rachunku powierniczego jest relatywnie największa, ale i tak systematycznie maleje. W ciągu pięciu lat spadła z 54 proc. do 22 proc. – wskazuje ekspertka.
Bez rachunków działa na części swoich inwestycji m.in. duży trójmiejski deweloper Hossa. Przykład? Osiedle Garnizon w Gdańsku-Wrzeszczu.