Reklama

Uciążliwe inwestycje zbyt blisko

Czy już pod koniec wakacji duże fermy, chlewnie czy spalarnie odpadów będą mogły powstawać w pobliżu domów?

Aktualizacja: 01.08.2019 18:48 Publikacja: 01.08.2019 18:32

Już dziś trudno jest walczyć z przedsięwzięciami szkodzącymi ludziom. A może być jeszcze trudniej

Już dziś trudno jest walczyć z przedsięwzięciami szkodzącymi ludziom. A może być jeszcze trudniej

Foto: shutterstock

Ekolodzy i rzecznik praw obywatelskich biją na alarm. Nowe przepisy, nad którymi pracuje Senat, wprowadzają duże ułatwienia dla inwestycji uciążliwych dla ludzi. Życie w ich sąsiedztwie to koszmar.

Ministerstwo Środowiska uspokaja. Według resortu takiego niebezpieczeństwa nie ma.

Trudne sąsiedztwo

Chodzi o nowelizację ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko. Jej autorem jest rząd. Najwięcej emocji wywołuje zmiana definicji obszaru, na który oddziałuje przedsięwzięcie. Wprowadza kryterium odległości, które wyniesie 100 m.

– Oznacza to, że nawet właściciel domu, który sąsiaduje z działką, na której powstanie chlewnia, kurnik albo wysypisko śmieci, nie będzie miał prawa uczestniczenia w postępowaniu – ostrzega Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich.

– Już teraz uciążliwe inwestycje we wsiach i na obrzeżach miast przysparzają mnóstwa kłopotów. Ludzie, skarżą się na odór. Na opary, które docierają nawet na odległość kilku kilometrów. Na ogromne ilości much i gryzoni, które żywią się odpadami z ubojni. Na szum i hałas. Na to, że przyroda wokół obumiera, a ludzie chorują – dodaje rzecznik.

Reklama
Reklama

Wtórują mu ekolodzy i prawnicy.

– Wystarczy, że inwestor kupi nieruchomość o odpowiedniej powierzchni i usytuuje fermę czy chlewnię tak, by znajdowała się w odległości 102 m od zabudowań mieszkaniowych, a wtedy kilkudziesięciu jej sąsiadów nie będzie już stroną w postępowaniu – mówi Sylwia Szczutkowska ze stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot

– Nie jest to dobre rozwiązanie. Organy administracji, a także niezależny sąd powinny decydować o tym, jaki jest zakres oddziaływania danej inwestycji – uważa dr Marcin Stoczkiewicz, prezes Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.

Burza w szklance wody?

Nie wszyscy tak myślą. Ministerstwo Środowiska chwali swoje nowe przepisy.

– Zmiana definicji stron postępowania znosi istniejące obecnie uprawnienia do uczestniczenia w postępowaniu podmiotom, które w żaden sposób nie będą dotknięte skutkami inwestycji, oraz daje prawo bycia stroną tym, którzy dotychczas nie mieli takiego uprawnienia, a inwestycja na nich oddziałuje – tłumaczy Aleksander Brzózka z Ministerstwa Środowiska.

Według niego zapobiegnie to celowemu podziałowi działek ewidencyjnych z zamiarem wyłączenia sąsiadów z udziału w postępowaniu.

Reklama
Reklama

– Nowela wprowadza również możliwość udziału w postępowaniu m.in. właścicielom nieruchomości, których oddziela od inwestycji droga lub rzeka, a które dziś nie mogły brać w nim udziału. Poza tym oddziaływania nie znają granic administracyjnych. Wprowadzenie progu 100 m w definicji strony postępowania jest tylko pierwszym – najwęższym, spośród trzech kryteriów nadających przymiot strony, inne kryteria nie ulegają zmianie, a to one zależą od indywidualnych uwarunkowań i charakteru oddziaływania planowanych przedsięwzięć – podkreśla Aleksander Brzózka.

Podobnie jak ministerstwo uważa mec. Konrad Młynkiewicz, dyrektor działu prawa administracyjnego w Kancelarii Prawnej Sadkowscy i Wspólnicy.

– Twierdzenie, że zmiana przepisów będzie skutkować zmniejszeniem obszaru, na który może oddziaływać przedsięwzięcie, to duże uproszczenie – wskazuje ekspert. – Dziś brane są pod uwagę jedynie działki przylegające bezpośrednio do nieruchomości, na której planowana jest inwestycja. Według nowych przepisów obszarem tym będą objęte również „dalsze" działki, a więc niesąsiadujące bezpośrednio z inwestycją – tłumaczy.

Argumenty ministerstwa nie przekonują ekologów.

– Pamiętamy, że od 2018 r. oprócz podziału geodezyjnego obowiązują także dwa kolejne kryteria uznania za stronę w postępowaniu związane z przekroczeniem standardów jakości środowiska i znaczącym oddziaływaniem przedsięwzięcia. W praktyce są to martwe przepisy – mówi Sylwia Szczutkowska.

– Zdajemy sobie sprawę, że obowiązujące prawo nie jest idealne i wymaga zmian. Znane są nam również przypadki, w których inwestor sztucznie dzielił swoją działkę, aby wyeliminować z procedur najbliższych sąsiadów inwestycji. W rzeczywistości o nadaniu prawa strony będzie decydować jedynie kryterium odległościowe – uważa.

Reklama
Reklama

BiP rządzi

– Większość Polaków nie ma zwyczaju czytania ogłoszeń na tablicach ani zaglądania do Biuletynów Informacji Publicznej. Zmiana oznacza, że o inwestycji będą dowiadywać się, gdy będzie już za późno. Poza tym znamy wiele przypadków, kiedy urzędu manipulują BIP-ami. Przykładowo informacja o przedsięwzięciu pojawia się dopiero po terminie odwołania – twierdzi Sylwia Szczutkowska.

Ponadto osoby, które nie z własnej winy nie wzięły udziału w postępowaniu, nie będą miały prawa do żądania jego wznowienia. Prawo uczestnictwa w postępowaniach stracą też ci, którzy teraz są ich stronami – o ile nie zakończą się one przed wejściem w życie zmian, czyli prawdopodobnie przed końcem wakacji.

– Rozwiązania te budzą zasadnicze wątpliwości co do zgodności z prawem unijnym i wiążącym Polskę prawem międzynarodowym. Wady ustawy narażają Polskę na wszczęcie postępowania przez Komisję Europejską, co skończyć się może tak jak w sprawie Puszczy Białowieskiej – twierdzi Adam Bodnar.

– Już obecnie Komisja Europejska prowadzi w stosunku do Polski procedurę naruszenia dyrektywy OOŚ, czyli aktu nadrzędnego w stosunku do znowelizowanej ustawy. Przeciwko Polsce toczą się także trzy postępowania w Komitecie Konwencji z Aarhus w związku z ograniczaniem obywatelom praw do sądów w sprawach środowiskowych – dodaje Sylwia Szczutkowska.

Podczas obrad senackiej Komisji Środowiska 30 lipca zgłoszono poprawki. Komisja jednak ich nie poparła. Przeforsowała propozycję przyjęcia ustawy bez poprawek. Senat podejmie decyzję 2 sierpnia.

Reklama
Reklama

Rząd pracuje też nad innym kontrowersyjnym projektem – tzw. ustawą antyodorową. Proponowane w niej rozwiązania pozwolą na budowę wielkich przemysłowych ferm w odległości 500 m od zabudowań mieszkalnych. Także przeciwko tej propozycji protestują ekolodzy.

—komentarz >N2

Ekolodzy i rzecznik praw obywatelskich biją na alarm. Nowe przepisy, nad którymi pracuje Senat, wprowadzają duże ułatwienia dla inwestycji uciążliwych dla ludzi. Życie w ich sąsiedztwie to koszmar.

Ministerstwo Środowiska uspokaja. Według resortu takiego niebezpieczeństwa nie ma.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Reklama
Nieruchomości
Ceny mieszkań nie rosną, ale część klientów wciąż odkłada zakupy
Nieruchomości
Na rynku mieszkań bez upałów
Nieruchomości
Ile mieszkań zbudowały Społeczne Inicjatywy Mieszkaniowe?
Nieruchomości
Parcela pod dom kosztuje czasem fortunę
Nieruchomości
Betony Baumit w nowoczesnym budownictwie: trwałość i wszechstronność
Reklama
Reklama