Ekolodzy i rzecznik praw obywatelskich biją na alarm. Nowe przepisy, nad którymi pracuje Senat, wprowadzają duże ułatwienia dla inwestycji uciążliwych dla ludzi. Życie w ich sąsiedztwie to koszmar.
Ministerstwo Środowiska uspokaja. Według resortu takiego niebezpieczeństwa nie ma.
Trudne sąsiedztwo
Chodzi o nowelizację ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko. Jej autorem jest rząd. Najwięcej emocji wywołuje zmiana definicji obszaru, na który oddziałuje przedsięwzięcie. Wprowadza kryterium odległości, które wyniesie 100 m.
– Oznacza to, że nawet właściciel domu, który sąsiaduje z działką, na której powstanie chlewnia, kurnik albo wysypisko śmieci, nie będzie miał prawa uczestniczenia w postępowaniu – ostrzega Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich.
– Już teraz uciążliwe inwestycje we wsiach i na obrzeżach miast przysparzają mnóstwa kłopotów. Ludzie, skarżą się na odór. Na opary, które docierają nawet na odległość kilku kilometrów. Na ogromne ilości much i gryzoni, które żywią się odpadami z ubojni. Na szum i hałas. Na to, że przyroda wokół obumiera, a ludzie chorują – dodaje rzecznik.