Według danych publikowanych na stronach Ministerstwa Infrastruktury w Polsce działa ponad 7,5 tys. licencjonowanych pośredników w obrocie nieruchomościami. Jednocześnie dane udostępnione przez GUS wskazują, że na rynku znajduje się 13 827 podmiotów zajmujących się pośrednictwem w tej branży. Wynika z tego, że na jednego pośrednika z licencją przypadają blisko dwa biura. Według oceny Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości (PFRN) sytuacja przedstawia się jeszcze gorzej.
– Pośrednictwem w obrocie nieruchomościami zajmować się może nawet ok. 25 – 30 tys. podmiotów, w tym kilka tysięcy osób parających się tym całkowicie na czarno – ocenia Aleksander Scheller, prezydent PFRN. – Bez wymaganych uprawnień interesy w tej branży robią także firmy prawnicze, projektowe i budowlane.
Na rynku są agencje, które zatrudniają wyłącznie licencjonowanych pośredników, jednak bez problemu można spotkać także te, w których pracują sami tzw. asystenci pośredników, a osoba z licencją figuruje jedynie w dokumentach.
– Z takimi praktykami walczymy od początku swojego istnienia tj. od roku 1995. Jest to jednak walka z wiatrakami, gdyż ustawodawca, nakładając obowiązek posiadania licencji pośrednika w obrocie nieruchomościami, nie ustalił trybu właściwego egzekwowania przepisów. Jedyną instytucją przewidzianą do kontroli działalności firm pośrednictwa w obrocie nieruchomościami jest Państwowa Inspekcja Handlowa (PIH), która wobec ogromu innych zadań zajmuje się tą dziedziną niezmiernie rzadko. Do tego dysponuje jedynie możliwością wymierzenia mandatu do 500 zł. Szara i czarna strefa kwitną więc bez przeszkód – tłumaczy Scheller.
Jak podkreśla Teresa Jakutowicz, zastępca dyrektora Biura Informacji i Promocji Ministerstwa Infrastruktury, zgodnie z art. 180 ust. 2 ustawy o gospodarce nieruchomościami pośrednik wykonuje czynności zawodowe osobiście lub przy pomocy innych osób. Osoby te działają pod bezpośrednim nadzorem pośrednika.