Prawnicy i doradcy ekonomiczni zaprezentowali wczoraj w siedzibie Forum Obywatelskiego Rozwoju raport „Jak odblokować inwestycje drogowe w Polsce”. Z tematu sieci międzynarodowych autostrad dyskusja zeszła szybko na dom rodziny Gmurków, który od 1987 roku blokuje poszerzenie ul. Powstańców Śląskich w Warszawie.
– Ta sprawa to jaskrawy przykład bierności urzędników, którzy nie potrafią skorzystać z narzędzi, jakie daje im prawo – mówi Marcin Radwan z prawniczej kancelarii Wardyński i Wspólnicy. – W czasie starań o grunt pod publiczną drogę administracja weszła w konflikt z obywatelem. I z niewiadomych przyczyn boi się ten konflikt na korzyść miasta rozwiązać, mimo że ma do tego wszystkie potrzebne zapisy.
Podczas wczorajszego panelu okazało się, że sprawa domu zawalidrogi na Bemowie jest znana daleko poza granicami Warszawy i stała się symbolem polskiego syndromu „nie da się” przy budowie dróg. Warszawscy urzędnicy nie potrafią przejąć potrzebnego fragmentu działki przy Powstańców Śląskich, mimo że mogą skorzystać z drogowej specustawy – ta pozwala zająć ziemię pod drogę siłą. Wcześniej trzeba tylko określić odszkodowanie według cen rynkowych. Efekt? Od miesięcy nie ruszyła nawet procedura egzekucyjna.
Uczestnicy panelu przyznali, że pod względem dostępności do sieci autostrad i dróg ekspresowych Warszawa wypada fatalnie także na tle innych polskich aglomeracji. Od lat 90. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zdołała rozpocząć budowę tylko jednego odcinka obwodnicy ekspresowej – przez Bemowo.
Według prawników, wina tkwi m.in. w braku miejscowych planów zagospodarowania, które uwzględniałyby trasy, a także w przypadkowości przy planowaniu „autostradowego krzyża” tras A1 i A2. Stolica kraju zostanie nim objęta w ostatnim etapie. Budowa autostrady A2 ruszyła w okolicach Konina (Warszawę decydenci zostawili na koniec z obawy przed trudnymi decyzjami).