Szlaki turystyczne, konne, ścieżki rowerowe, punkty widokowe, albo trasy narciarskie i ścianki wspinaczkowe często przebiegają przez tereny prywatne. Brakuje przepisów, które regulowałyby sprawy udostępniania tych gruntów pod te szlaki. Ograniczenia są tylko na terenie parków narodowych i krajobrazowych. Luka w prawie powoduje, że nie ma przeszkód, aby właściciel działki np. zagrodził przejście. Zdarza się to głównie w górach (patrz infografika), ale i na terenach nizinnych (np. w okolicach Warszawy). Prawnicy od lat zgłaszają propozycje rozwiązań.
[srodtytul]Zdecydują urzędnicy[/srodtytul]
Projekt nowelizacji ustawy o kulturze fizycznej opracował adwokat Janusz Długopolski z Krakowa. Jego propozycje mówią, że gdy teren ma unikalne właściwości turystyczno-sportowe, to można tam ustanowić tzw. prawo szlaku. Najpierw odbyłyby się negocjacje właściciela terenu z urzędnikami. Gdy to nie da rezultatu, stosowną uchwałę podejmie rada gminy. Potem starosta wyznaczy szlak i odszkodowanie dla właściciela, a w drodze umowy ustali się zasady korzystania z trasy. Są też krytycy tych propozycji.
– Ustanowienie prawa szlaku jest swego rodzaju wywłaszczeniem. Dlatego należy przewidzieć sądowy tryb ustanawiania tego prawa, gdy brakuje zgody właściciela nieruchomości obciążonej, jak to jest przy służebnościach gruntowych – podkreśla inny krakowski adwokat Piotr Kostański. Nie neguje jednak potrzeby ustawowego rozwiązania prawa szlaku.
[srodtytul]Ponad podziałami[/srodtytul]