– Po silnym załamaniu popytu na biura w pierwszym kwartale tego roku teraz obserwujemy sukcesywny wzrost liczby transakcji. Ale mimo że popyt na biura wzrośnie w ciągu następnych dwóch – trzech lat, nie będzie on tak spektakularny jak w latach 2005 – 2008 – ocenia Jakub Marszałek, analityk w firmie doradczej Cushman & Wakefield. Jego zdaniem osiągnięcie rekordowych poziomów popytu z 2008 r. może nastąpić dopiero za cztery – pięć lat.
Marek Paczuski, dyrektor w dziale doradztwa inwestycyjnego w firmie DTZ, zwraca uwagę, że zainteresowanie najemców biurami będzie większe wraz ze wzrostem gospodarczym, a co za tym idzie – wzrostem zatrudnienia. – A to, jak prognozują ekonomiści, jest możliwe w drugiej połowie 2010 r. czy wręcz w 2011 r. – uważa Marek Paczuski.
[srodtytul]Gdzie najszybciej[/srodtytul]
Według Jakuba Marszałka najszybciej ożywienie na rynku biur będzie odczuwalne w Warszawie, a w drugiej kolejności we Wrocławiu i w Krakowie. Natomiast zdaniem Tomasza Subocza, negocjatora w firmie doradczej King Sturge, wzrost popytu odczują jako pierwsze Katowice, Szczecin i Łódź.
– Do tej pory z napływu firm z sektora informatycznego, farmaceutycznego i biotechnologii korzystały przede wszystkim duże ośrodki akademickie – Wrocław, Kraków i Warszawa. Jednak z uwagi na znaczne nasycenie na rynku pracy w tych miastach inwestorzy szukają nowych możliwości rozwoju w Katowicach, Szczecinie i Łodzi. Właśnie te miasta powinny zanotować w przyszłym roku wzrost popytu jako pierwsze – wyjaśnia Tomasz Subocz.