Ul. Otwocka, Praga-Północ. Przedwojenny trzypiętrowy budynek w 2006 roku trafił do spadkobierców byłych właścicieli. Wcześniej, przez kilkadziesiąt lat, zarządzało nim miasto. – Nie było wtedy żadnych zagrożeń katastrofą – twierdzi Marta Zawiła-Piłat z urzędu dzielnicy na Pradze-Północ.
Także lokatorzy wspominają, że pod komunalnym zarządem nie było wcale najgorzej.
– Przynajmniej okien na klatce schodowej nie brakowało. A dziś prawie wszystkie są powybijane. Cały budynek jest wychłodzony, ale nikogo to już nie obchodzi – mówi jedna z lokatorek (nazwisko do wiadomości redakcji).
Starsza pani zamieszkała w tej kamienicy 40 lat temu. – Kiedy przeszliśmy w prywatne ręce, zaczęły się nasze problemy. Zarządca nie dba o budynek, ale zażądał większych opłat – opowiada kobieta. – Wcześniej płaciłam dzielnicy 140 złotych miesięcznie za niecałe 30 metrów. Potem nowy właściciel chciał ponad 400 zł. Ale za co? Za dom, który się rozsypuje? – padają pytania.
Kamienica rzeczywiście popada w ruinę. Mieszkańcy nie mogą nawet wychodzić na balkony, bo te w każdej chwili mogą się zawalić. Z elewacji płatami odpada tynk, a w oknach nie ma szyb.