Właścicielka studia urody, licząc, że będą one duże, podpisała akt notarialny, w którym oświadczyła, że poddaje się tzw. rygorowi egzekucji. – Oznaczało to zgodę na zapłatę ewentualnej kary w wysokości 24 czynszów, która byłaby naliczana po uchylaniu się od płacenia należności. Kwota nie może przekroczyć 455,6 tys. zł – podaje.
Dodaje, że jej problemy zaczęły się zaraz po otwarciu galerii. – W lokalu było zimno, nie działał telefon. Klienci nie mogli się do nas dodzwonić. Prosiłam właściciela o obniżenie czynszu. Nie zgodził się. Moje zaległości rosły, bo nie byłam w stanie wygenerować zakładanych obrotów – przyznaje. Dodaje, że inni najemcy szybko zaczęli się z galerii wyprowadzać. – Już w połowie lipca zamknięto sieciową aptekę, potem kawiarnię, sklepy odzieżowe – wylicza.
W listopadzie ub.r. właściciel wypowiedział jej umowę, po tym jak sama od niej odstąpiła, prosząc jednocześnie o ewentualne zmniejszenie wynajmowanego lokalu albo obniżenie czynszu. – Do rozwiązania umowy doszło po kilkakrotnych spotkaniach z panią Angeliką, podczas których próbowałem zaradzić problemowi. Zwróciliśmy jej m.in. poniesione nakłady inwestycyjne w wysokości 40 tys. zł. Zasponsorowaliśmy reklamy salonu, zapewniliśmy bezpłatne konsultacje ze specjalistami z branży marketingowej – podkreśla Henryk Ulacha.
Według niego właścicielka studia z rad nie skorzystała. – Oprócz nieuregulowania należności czynszowych nie uiszczała też opłat za media – podnosi Henryk Ulacha. Dodaje, że wypowiedzenie najmu nastąpiło w najkrótszym terminie przewidzianym w umowie. Dziś firma żąda od właścicielki studia zapłacenia zaległego czynszu. Domaga się też kar umownych: 48,7 tys. zł za rozwiązanie umowy z winy najemcy i kolejnych 55,2 tys. za niewydanie lokalu po zerwaniu umowy. Według Angeliki Romkowskiej naliczone przez firmę kary są niewspółmierne do jej „winy”.
[srodtytul]Pusto czy nie[/srodtytul]
Właściciel firmy nie zgadza się z zarzutem, że galeria nie przyciąga klientów. – Miesięczny ich przepływ utrzymuje się na poziomie 50 tys. osób. Nie odnotowujemy też zjawiska zamykania się sklepów. Np. do zamknięcia apteki doszło na skutek restrukturyzacji grupy będącej jej właścicielem. Przybywają nowi najemcy, prowadzone są rozmowy z kolejnymi firmami, które chcą prowadzić działalność w naszym centrum – zapewnia Henryk Ulacha. – Proces komercjalizowania galerii nie został jeszcze zakończony. Wynajęte jest dziś 74 proc. powierzchni handlowej – twierdzi.