Małżeństwo Kilarskich z Warszawy chce kupić mieszkanie.
– Zadzwonił do nas pośrednik, że ma superokazję – mówi Maria Kilarska. – Umowę pośrednictwa podpisaliśmy przed budynkiem, w którym mieliśmy oglądać lokal. Okazała się skrajnie niekorzystna, o czym przekonaliśmy się dopiero po powrocie do domu. Postanowiliśmy ją rozwiązać. Pośrednik zażądał 4 tys. zł. Była to kara w wysokości 0,5 proc. ceny wywoławczej za „częściowe wykonanie czynności związanych z umową". Odmówiliśmy, ale pośrednik straszy sądem.
Wbrew etyce zawodowej
Niestety, taka praktyka, choć naganna, jest częsta.
– Umowa pośrednictwa zawierana na masce samochodu, w bramie, na klatce schodowej, zawsze pięć minut przed wizytą w mieszkaniu, to niestety norma – mówi Janusz Schmidt, pośrednik i członek Stowarzyszenia Doradców Rynku Nieruchomości. – Takie zachowanie pośrednika jest naganne, choć są dwie strony tej umowy i jego klient nie powinien się godzić na zawieranie umowy na kolanie – dodaje Janusz Schmidt.
Nieuwaga klienta, który bez czytania umowy decyduje się na jej podpisanie, nie usprawiedliwia jednak pośredników, którzy mają obowiązek przestrzegać przepisów i standardów zawodowych.