Abu Dhabi, potęga finansowa napędzana ropą naftową nadal ma problemy z deweloperami. Blisko 10 mld dolarów, które uratowały największą firmę na rynku nie wystarczyły
Specjaliści uważają, że lokalny rynek nieruchomości czeka jeszcze bardzo długa droga do osiągnięcia zadowalającej kondycji, nawet gdyby najniższe poziomy cen i wielkości nowych zleceń budowlanych zostały osiągnięte w kolejnych dwunastu miesiącach. – Myślenie o państwie jak o ostatniej desce ratunku jest słuszne. Duże bankructwa nie wchodzą w grę. To zachwiałoby i tak słabym rynkiem i zniszczyło ostatnie resztki zaufania - mówi Saud Masud, analityk w firmie Rasmala Investment Bank z Dubaju.
Abu Dhabi, które posiada 7 proc. światowych potwierdzonych rezerw ropy dołożyło już w 2009 r. 20 mld dolarów do pomocy finansowej dla sąsiadującego Dubaju oraz dwa razy wykupiło udziały pogrążonego w kłopotach dewelopera Aldar PJSC. Chociaż pieniądze szejków pozwalają firmom zajmującym się nieruchomościami zachować wypłacalność, to wiele z nich będzie miało kłopoty aby wykazać zyski, ponieważ kryzys na rynku nieruchomości w Dubaju trwa już czwarty rok. Dodatkowo większość planów rozbudowy i modernizacji infrastruktury w Abu Dhabi zostało wstrzymanych.
Przeważająca część deweloperów, którzy będą potrzebowali państwowej pomocy to firmy, które sprzedawały nieruchomości w trakcie powstawania, aby móc sfinalizować te inwestycje. Niestety te firmy stanowią większość pośród obecnych na rynku.
Firmy, które mogą pochwalić się najlepsza kondycją, to te które mają kontrakty w Arabii Saudyjskiej, Katarze i Kuwejcie.