Rabaty na rynku wtórnym

Sprzedający używane mieszkania wolą powoli sondować rynek, niż zdecydować się na dużą obniżkę ceny.

Aktualizacja: 04.02.2013 08:24 Publikacja: 04.02.2013 02:36

Rabaty na rynku wtórnym

Foto: Fotorzepa, Piotr Wittman

Ile możemy wytargować, kupując lokal na rynku wtórnym? Na jakie ustępstwa pójdą czekający na kupca od zeszłego roku? Sprawdziliśmy to jako klienci.

W Warszawie znaleźliśmy trzypokojowe, 76-metrowe mieszkanie z półotwartą kuchnią na ostatniej kondygnacji sześciopiętrowego bloku przy ul. Literackiej na Bielanach. Dom w 2007 roku wybudowała spółdzielnia. Lokal, w którym nikt nigdy nie mieszkał, jest wykończony pod klucz. W kuchni zostają meble, w przedpokoju i sypialni – szafy. Oferta pochodzi z sierpnia zeszłego roku. Właściciel za metr apartamentu chciałby dostać ponad 9,8 tys. zł, czyli 750 tys. zł. Cena jak dla nas astronomiczna, biorąc pod uwagę, że  mieszkanie jest duże, w dodatku poza centrum stolicy. Proponujemy 9 tys. zł za mkw. Musiałby więc obniżyć cenę o 60 tys. zł, do 690 tys. zł. – Zastanawiałem się nad obniżką, bo oferta już długo jest na rynku – przyznaje sprzedający. – Nie chciałbym jednak schodzić poniżej 700 tys. zł. Na początek zaproponuję w ogłoszeniu taką właśnie stawkę i zobaczę, jakie będzie zainteresowanie. Dopiero potem, jak nikt nie zareaguje,  mogę pomyśleć o większych rabatach – mówi.

Zaprasza do stołu

Bardziej skłonny do negocjacji okazał się właściciel 52-metrowego, dwupokojowego mieszkania w Fabrycznej we Wrocławiu. Lokal z aneksem kuchennym na parterze trzypiętrowego bloku z 2004 roku sprzedający wycenił na 330 tys. zł, czyli 6,3 tys. zł za mkw. Mieszkanie do oferty sprzedaży trafiło na początku listopada ubiegłego roku.

– Lokal jest w dobrym stanie. Odświeżyliśmy go dwa lata temu. Można w nim od razu zamieszkać – zachęca sprzedający.  Dodaje, że zostają meble i sprzęt kuchenny. Nie ma jednak garażu. – Miejsce postojowe można jednak bez problemu wynająć albo kupić – mówi sprzedający.

Jesteśmy skłonni lokal obejrzeć, jeśli sprzedający zejdzie z ceny do 300 tys. zł. Na metr moglibyśmy wydać prawie 5,8 tys. zł. – Propozycja jest do rozpatrzenia – mówi właściciel wrocławskiego lokalu. Zaprasza do oglądania lokalu.

O kilkanaście tys. zł jest skłonny obniżyć cenę właściciel 37-metrowej kawalerki przy ul. Lipskiej w Krakowie, która trafiła na rynek sprzedaży w listopadzie ubiegłego roku. Cena ofertowa: 239 tys. zł, czyli 6,4 tys. zł za mkw.

7 tys. zł na taką obniżkę zgodził się właściciel mieszkania w Gdańsku, który czeka na klienta od maja 2012 roku

Lokal znajduje się na ostatniej kondygnacji czteropiętrowego bloku z 1998 roku.

W mieszkaniu zostaje całe wyposażenie i wszystkie sprzęty (m.in. nowa pralka, zmywarka, lodówka). Do lokalu jest przypisana – 5-metrowa piwnica. Jest też miejsce postojowe. Sprzedający nie wyklucza negocjacji.

– Niedawno zgłosił się do mnie pośrednik, który znalazł klienta. Ten jednak zażądał rabatu. Zgodziłem się na obniżkę do 234 tys. zł. W tej cenie jest już prowizja dla pośrednika – nie ukrywa sprzedający. Dodaje, że cenę może jeszcze obniżyć. – Jeśli sprzedam mieszkanie sam, bez pośrednictwa agencji, na pewno pomniejszę stawkę o prowizję, którą musiałbym zapłacić pośrednikowi – mówi. – Nie mogę jednak obiecać, że sprzedam za 220 tys. zł – zastrzega. A taką cenę zaproponowaliśmy.

Za darmo nie odda

Od maja 2012 roku na klienta czeka prawie 64-metrowy, trzypokojowy lokal przy ul. Góralskiej w Gdańsku. To mieszkanie na parterze siedmiopiętrowego bloku z wielkiej płyty z 1985 roku właściciel wycenił na 317,9 tys. zł, czyli ok. 5 tys. zł za mkw. Widna kuchnia jest w pełni umeblowana.

– Mieszkanie jest utrzymane w wysokim standardzie. Na parkiecie jest dębowy parkiet. Są nowe meble. Lokal jest wyjątkowo cichy  – zachwala sprzedający. Już w ogłoszeniu zaznacza, że cena jest do negocjacji. Liczymy na duży rabat, skoro oferta jest na rynku od ośmiu miesięcy.

– Właśnie podpisałem umowę przedwstępną. Klienci czekają na kredyt. Jeśli go nie dostaną, możemy siadać do rozmów – mówi właściciel. Pytamy o rabat.  Mogę obniżyć cenę do 310 tys. zł – proponuje sprzedający. – O 7 tys. zł? To czyste szaleństwo – nie dowierzamy.

– Wszyscy chcieliby kupować mieszkania półdarmo. Cena już i tak jest wyjątkowo atrakcyjna. Mieszkanie może nie jest luksusowe, ale standard jest bardzo wysoki – irytuje się sprzedający. Rezygnujemy z mieszkania. Szukamy dalej.

Ile możemy wytargować, kupując lokal na rynku wtórnym? Na jakie ustępstwa pójdą czekający na kupca od zeszłego roku? Sprawdziliśmy to jako klienci.

W Warszawie znaleźliśmy trzypokojowe, 76-metrowe mieszkanie z półotwartą kuchnią na ostatniej kondygnacji sześciopiętrowego bloku przy ul. Literackiej na Bielanach. Dom w 2007 roku wybudowała spółdzielnia. Lokal, w którym nikt nigdy nie mieszkał, jest wykończony pod klucz. W kuchni zostają meble, w przedpokoju i sypialni – szafy. Oferta pochodzi z sierpnia zeszłego roku. Właściciel za metr apartamentu chciałby dostać ponad 9,8 tys. zł, czyli 750 tys. zł. Cena jak dla nas astronomiczna, biorąc pod uwagę, że  mieszkanie jest duże, w dodatku poza centrum stolicy. Proponujemy 9 tys. zł za mkw. Musiałby więc obniżyć cenę o 60 tys. zł, do 690 tys. zł. – Zastanawiałem się nad obniżką, bo oferta już długo jest na rynku – przyznaje sprzedający. – Nie chciałbym jednak schodzić poniżej 700 tys. zł. Na początek zaproponuję w ogłoszeniu taką właśnie stawkę i zobaczę, jakie będzie zainteresowanie. Dopiero potem, jak nikt nie zareaguje,  mogę pomyśleć o większych rabatach – mówi.

Nieruchomości
Develia sprzedała grunt przy Kolejowej we Wrocławiu
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy