Na pewno będzie to lepsze rozwiązanie dla osób, które nie mogą spać, gdy skaczą kursy walut albo z niepokojem obserwują zmiany stóp procentowych i martwią się na zapas: „skoro dziś WIBOR jest tak niski, to pewnie będzie tylko rósł...".

Tymczasem rynek wynajmu mieszkań należy do najemców. Dotąd z roku na rok przybywało lokali czekających na chętnych, a czynsze spadały, bo konkurencja rosła. Pewnie mogłyby nastać jeszcze lepsze warunki dla najemców, gdyby zmieniały się niektóre zapisy w prawie chroniącym lokatorów zalegających z czynszem.

Wtedy na rynek mogliby wejść inwestorzy budujący wyłącznie na wynajem. A nic tak dobrze nie działa na spadek cen – w tym wypadku czynszów – jak nadpodaż.

Jeśli jednak ktoś koniecznie musi zostać właścicielem nieruchomości – nawet za cenę wieloletniego kredytu i złych snów – warto, aby wziął sobie do serca radę pewnego bankowca: pierwszy lokal powinien być na miarę bieżących potrzeb, a nie na miarę marzeń, szczególnie gdy kupowany jest za kredyt.

Kłopoty wielu osób, które mają wysokie zobowiązania i problemy z ich obsługą, wynikają m.in. z tego, że zdecydowały się na płacenie rat znacznie przewyższających połowę ich miesięcznych dochodów. Bo jak już się zadłużać, to na apartament, a nie klitkę – żartowały. Dziś nie jest im do śmiechu i chętnie zostałyby znowu najemcami.