Senat zajmie się uchwaloną przez Sejm tzw. ustawą frankową. To od senatorów będzie zależało, czy pozostanie w niej zapis mówiący, że 90 proc. kosztów przewalutowania poniosą banki. Nie tylko ten zapis niepokoi analityków.
Komentuje Jarosław Sadowski, główny analityk firmy Expander:
- Jeśli w tzw. ustawie frankowej Senat utrzyma obecny zapis mówiący, że banki ponoszą 90 proc. kosztów przewalutowania, to powinien również uszczegółowić ustalenia mówiące o podziale kredytu na dwie części. Z naszych wyliczeń wynika bowiem, że przy tak wysokim umorzeniu, w niektórych przypadkach dodatkowy (niezabezpieczony) kredyt, może mieć wartość ujemną. Ustawa nie mówi jednak, co w takiej sytuacji należy zrobić. Ponadto w ustawie jest błędny zapis mówiący, że banki przeliczały raty po kursie kupna, a nie, jak było w rzeczywistości, po kursie sprzedaży.
Jeżeli nie zostanie przywrócona poprzednia wersja ustawy, to w wyniku wprowadzenia korzystnych dla kredytobiorców zmian, w zapisach pojawi się luka wymagająca uregulowania. Ustawa mówi bowiem, że kredyt frankowy - po przewalutowaniu - zamieni się w dwa nowe kredyty. Nie stwierdza jednak, co należy zrobić, jeśli jeden z nich (kredyt niezabezpieczony) okaże się kwotą ujemną.
Nie zostało to określone prawdopodobnie dlatego, że w pierwotnym wariancie (umorzenie na poziomie 50 proc.) taka sytuacja się nie zdarzała. Stała się jednak możliwa w momencie, gdy znacznie wzrósł parametr umorzenia (z 50 do 90 proc.), a co za tym idzie, spadła kwota kosztów, które musi ponieść kredytobiorca.