Reklama

Miejscowy plan zabudowy. Zarabiają miliony na spekulacji

Nie trzeba inwestować w grunt, by dzięki niemu bardzo dobrze zarabiać. Recepta jest prosta. Wystarczą warunki zabudowy i miejscowy plan, a potem jeszcze wyrok.

Aktualizacja: 14.04.2017 07:37 Publikacja: 14.04.2017 07:29

Miejscowy plan zabudowy. Zarabiają miliony na spekulacji

Foto: rp.pl

To praktyka powszechna od lat. Niektórzy właściciele gruntu świetnie zarabiają na uchwaleniu miejscowego planu. Gminy płacą im miliony złotych, a tracimy wszyscy. Zamiast bowiem pieniądze wydać na budowę drogi czy przedszkola, gminy nabijają kabzę spekulantom.

Mechanizm jest prosty. Właściciel nieruchomości dowiaduje się o tym, że gmina zamierza opracować miejscowy plan zagospodarowania oraz chce dany teren przeznaczyć na zieleń czy drogę. Szybko uzyskuje więc warunki zabudowy dla inwestycji na swojej działce, jakie mu tylko przyjdą do głowy. Dla jednej nieruchomości można wydać nawet kilkadziesiąt tego typu decyzji. Warunki wydane dziesięć lat temu wciąż są ważne. Można je wrzucić do szuflady i czekać co najmniej rok. Tyle bowiem na ogół trwają prace nad miejscowym planem. A jak plan wchodzi w życie, można zacząć działać, czyli zażądać od gminy odszkodowania.

Art. 36 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym przewiduje, że odszkodowanie przysługuje właścicielowi w każdym przypadku, gdy korzystanie z nieruchomości lub jej części w dotychczasowy sposób lub zgodny z dotychczasowym przeznaczeniem stało się niemożliwe bądź istotnie ograniczone. Jeżeli więc chcemy wybudować budynek usługowy, a plan nam na to nie pozwala, bo przewiduje w tym miejscu szkołę, to właścicielowi należy się odszkodowanie, co jest jasne i oczywiste.

Sądy administracyjne przyjmują jednak szeroką wykładnię korzystania z nieruchomości. Uważają bowiem, że wystarczy już potencjalna możliwość zagospodarowania działki, by odszkodowanie się należało. Nieważne, że właściciel gruntu w ogóle nie rozpoczął inwestycji, a jedynym dowodem na to, że cokolwiek planował, są warunki zabudowy sprzed pięciu lat. Sądy wychodzą bowiem z założenia, że skoro warunki zabudowy pozwalały na inwestycję, a miejscowy plan jej zabrania, to pieniądze się należą. W efekcie zasądzają bardzo wysokie kwoty na rzecz właścicieli.

Reklama
Reklama

Problem dostrzegło Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa. Według niego dziś warunki zabudowy to główne źródło spekulacji finansowych, co w jego opinii również zniechęca samorządy gminne do uchwalania planów. Boją się bowiem dodatkowych kosztów w postaci wypłaty m.in. odszkodowań. W projekcie kodeksu urbanistyczno-budowlanego Ministerstwo proponuje więc nowe rozwiązania dotyczące wypłaty odszkodowań właścicielom nieruchomości, które straciły na wartości na skutek uchwalania planu miejscowego.

Odszkodowanie ma się należeć właścicielom nieruchomości lub użytkownikom wieczystym, gdy miejscowy plan doprowadzi do wygaszenia zgody inwestycyjnej (zastąpi pozwolenie na budowę) lub wprowadzi całkowity zakaz zabudowy, a pieniądze dostaną tylko ci inwestorzy, którzy ponieśli rzeczywistą szkodę, a nie taką na papierze.

Natomiast w wypadku zmiany planu rekompensata należy się wtedy, gdy działki zostaną objęte całkowitym zakazem zabudowy.

Pomysł ministerialny budzi jedna poważne obawy innych resortów co do jego konstytucyjności. Przepis ten nie daje nieograniczonej możliwości otrzymania odszkodowania. Właściciele mogą bowiem na nie liczyć tylko w razie obniżenia wartości nieruchomości. Oznacza to, że kodeks, ograniczając wypłatę odszkodowań, może budzić wątpliwości co do zgodności z konstytucyjną ochroną prawa własności (art. 21 i 64 konstytucji).

Nieruchomości
Lipiec potwierdza odbicie popytu na kredyty mieszkaniowe. Nowe dylematy
Nieruchomości
Koniec wojny o garaże. Normatyw parkingowy znika ze specustawy
Nieruchomości
Rusza rewitalizacja kopalni „Wieczorek”. Powstanie Dzielnica Nowych Technologii
Nieruchomości
PRS. Pierwsze certyfikaty dla Resi4Rent
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama