Pokazuje to ostatnia sprawa przed Sądem Najwyższym, dotycząca trudnej kwestii godzenia interesu prywatnego z interesem lokalnej społeczności.
Sprzeczne interesy
Znana spółka planująca wybudowanie dużej elektrowni węglowej na Pomorzu – co przez kilka lat jej się wprawdzie nie udało, ale nie rezygnuje – zażądała od Marii L. 100 tys. zł kary umownej, zastrzeżonej w umowie przedwstępnej kupna działki. Zarzucała, że naruszyła klauzulę poufności, ujawniając sąsiadom informacje bynajmniej dla nich nieprzeznaczone. Między innymi o cenie skupowanej przez spółkę ziemi pod elektrownię, o jej położeniu, mocy, gabarytach.
Wiele wskazuje, że z tego powodu sąsiedzi zaczęli sprzeciwiać się jej budowaniu. Sama zresztą Maria L. informowała lokalną społeczność o szkodliwości inwestycji i nakłaniała mieszkańców do jej oprotestowania.
Sąd okręgowy zasądził żądaną kwotę. Uznał, że zastrzeżona (nie tylko w umowie z Marią L., ale także z kilkoma innymi właścicielami gruntów) klauzula poufności nie narusza zasady swobody umów, nie pogarsza sytuacji prawnej pozwanej, a miała na celu uchronienie informacji wrażliwych przed przedostaniem się w niepowołane ręce.
Sąd Apelacyjny w Gdańsku był jednak innego zdania i żądanie spółki oddalił. W ocenie SA zasadny był najdalej idący zarzut pozwanej o nieważności tej klauzuli, a to dlatego, że określała ona informacje poufne, które należało zachować w tajemnicy, na tyle szeroko, że obejmowały one w zasadzie wszelkie informacje związane z inwestycją, tworząc możliwość manipulowania obowiązkiem zapłaty kary z jednej strony, a z drugiej możliwość unikania jej zapłaty. Naruszała zatem zasady współżycia społecznego.