Intensywny i ciekawy rok na rynku nieruchomości

Wyjątkowy popyt, rekordowo wysokie ceny, dynamiczne zmiany preferencji klientów – to tylko niektóre wyznaczniki 2021 roku na rynku nieruchomości. O tym, jak wspominać będziemy kończący się rok i z jakimi wyzwaniami mierzyć się będziemy w przyszłości, mówi Jarosław Krawczyk z Otodomu.

Publikacja: 31.12.2021 01:00

Intensywny i ciekawy rok na rynku nieruchomości

Foto: AdobeStock

Materiał partnera: OTODOM

Jaki to był rok na rynku nieruchomości?

Bardzo intensywny i ciekawy. Pomimo szybko rosnących, rekordowych cen wiele mieszkań i domów znalazło nowych właścicieli. W listopadzie wśród ofert na Otodomie było o 10 proc. mniej mieszkań i o 15 proc. mniej domów niż rok wcześniej. Deweloperzy nie nadążają z budowaniem kolejnych mieszkań, nieruchomości z rynku wtórnego i działki budowlane znikają z rynku. Olbrzymi popyt na mieszkania, domy i działki widoczny był zwłaszcza w pierwszej połowie roku, ale wciąż jest on znacznie wyższy niż przed pandemią.

Skąd tak duże zainteresowanie mieszkaniami i domami?

U podstaw wysokiego popytu stoi kilka zjawisk. Wszystkie, choć niezależne od siebie, kumulują się i wpływają na obraz całego rynku. W pewnym uproszczeniu na wysoki popyt złożyły się zarówno nadspodziewanie częste zakupy w celach mieszkaniowych, jak i szeroki strumień zakupów inwestycyjnych.

Masowo zmieniamy mieszkania?

Częściej niż kiedyś. Zwykle poszukiwanie nowego mieszkania wiązało się z życiową zmianą, taką jak np. wyjazd na studia, ślub, powiększenie rodziny, zmiana pracy. W ostatnich kilkunastu miesiącach obserwujemy dodatkowe preteksty do przeprowadzki.

Rok 2021 był drugim w cieniu pandemii. A ta wielu osobom wywróciła do góry nogami potrzeby mieszkaniowe i sposób postrzegania domu. Praca i nauka zdalna sprawiły, że nabrał on zupełnie nowej roli. Nie jest już tylko miejscem, z którego rano się wychodzi i wraca wieczorem. Nierzadko przebywamy w domach niemal całą dobę, w dodatku z całymi rodzinami. Ta nowa rola domu sprawiła, że Polacy zaczęli odczuwać potrzebę zmian.

Już późną wiosną 2020 roku w statystykach Otodomu widzieliśmy zwiększone zainteresowanie dużymi powierzchniami, domami, a jeśli mieszkaniami – to z balkonem, tarasem lub ogródkiem. Utrzymało się ono właściwie przez cały 2021 rok. Przykładowo w marcu 2021 roku zainteresowanie balkonem w mieszkaniu było trzykrotnie wyższe niż w rok wcześniej. W kolejnych miesiącach różnica rok do roku była nieco mniejsza, ale tylko dlatego, że już rok temu balkony były hitem. W liczbach bezwzględnych niezmiennie od wiosny 2020 roku widzimy duże zainteresowanie.

Balkon jest tu oczywiście tylko przykładem zmian, jakich Polacy oczekują od swoich mieszkań i domów w związku z ich nową rolą. Takie statystyki można mnożyć, a dla nas było istotne nie tylko „co" się zmienia, ale i „dlaczego". Chcieliśmy dokładnie poznać motywacje pchające nasze społeczeństwo do zmian, stąd nasz raport „Szczęśliwy dom. Badanie dobrostanu Polaków", który powstał na podstawie badania przeprowadzonego dla Otodomu przez psychologów z SWPS Innowacje. Polecam do niego zajrzeć, jest tam kilka ciekawych obserwacji.

Na przykład jakich?

Okazuje się, że przeprowadzka, choć sama w sobie generuje stres, w dłuższej perspektywie zwiększa poziom szczęścia. Zaciekawiło mnie także to, że powierzchnia mieszkania bywa odczuwana subiektywnie. To nie liczba metrów kwadratowych mieszkania wpływa na dobrostan. Wśród badanych zdarzały się osoby, które przeprowadziły się na podobny metraż do dotychczasowego, a jednak wzrósł ich poziom zadowolenia z przestrzeni mieszkania. Kluczem było tu zapewne dobre rozplanowane powierzchni, rozdzielenie poszczególnych funkcji mieszkania. Dla części badanych było to szalenie ważne, do tego stopnia, że niektóre osoby wolały zrezygnować z sypialni i spać na kanapie w salonie, by tylko urządzić sobie osobny gabinet, który po pracy można zamknąć i symbolicznie „wyjść z pracy". W badaniu wybijał się też wspólnotowy charakter szczęścia: nieruchomości to tylko mury, a na jakość życia w nich silnie wpływają sąsiedzi, rodzina, architekci, deweloperzy.

Ale najciekawszym wnioskiem z badania była silna potrzeba zmiany, która w nas drzemie. Okazuje się, że kolejki w marketach budowlanych nie brały się znikąd: aż 23 proc. reprezentatywnej grupy Polaków w czasie pandemii przeprowadziła remont. A co trzeci badany zmienił mieszkanie, aktywnie szuka lub myśli o takiej zmianie.

I tu docieramy do odpowiedzi na pytanie o wysoki popyt na mieszkania, domy i działki. Ale, jak wspomniałem, wśród chętnych do zakupu nieruchomości są nie tylko osoby, które planują w nich zamieszkać.

Są jeszcze inwestorzy...

Właśnie! Ale to nie jest jednolita grupa. I wbrew pozorom, nie dominują w niej zagraniczne fundusze, które kupują całe bloki lub osiedla, by przeznaczyć je na wynajem. Jest o nich bardzo głośno w mediach i trudno się dziwić, bo jeśli deweloper sprzedaje jednocześnie dwa i pół tysiąca mieszkań – musi to robić wrażenie. Warto jednak wiedzieć, że fundusze kupiły dotychczas nieco ponad 7 tysięcy mieszkań, podczas gdy deweloperzy w 2020 roku wybudowali ich 220 tysięcy. Wrażenie, że to dominujący inwestor potęguje prawdopodobnie fakt, że inwestycje funduszy skupiają się na kilku największych rynkach, np. warszawskim. Fundusze z całą pewnością nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa i swój portfel nieruchomości z pewnością będą poszerzać.

Drugą grupą, która kupuje mieszkania z myślą o inwestycji są tzw. flipperzy. Wyszukują oni okazji, zwłaszcza na rynku wtórnym. Kupują mieszkania po to, by je szybko wyremontować i sprzedać z zyskiem wynikającym ze wzrostu wartości. Zdarzają się tacy, którzy sprzęty i meble kupują hurtowo, by jak najtaniej doprowadzić mieszkania do stanu, w którym można je drożej sprzedać.

Jednak najliczniejsza grupa to inwestorzy indywidualni, którzy na rynku nieruchomości pojawili się, by nie tracić oszczędności. Domy i mieszkania uchodzą za jedną z bezpieczniejszych form lokaty kapitału. W czasach, gdy oprocentowanie lokat było praktycznie zerowe, a jednocześnie inflacja była najwyższa w całej Unii Europejskiej, a tak było przez większość mijającego roku, część Polaków, która ma większe oszczędności, postanowiła ulokować je w nieruchomościach. Ich ceny od ponad dziesięciu lat niemal wyłącznie rosną i niewielu analityków prognozuje gwałtowne i duże spadki. Można więc zakładać, że nawet jeśli ceny miałyby się zatrzymać lub lekko spaść, w dłuższym terminie można będzie sprzedać je w wyższej cenie. Do tego mieszkanie kupione jako inwestycja może na siebie zarabiać niemal od pierwszego dnia: można je przecież wynająć. Duża część osób, które je kupiła, na to się zdecydowała, inni potrafią trzymać mieszkania w stanie deweloperskim, a są nawet inwestorzy, którzy spekulują w krótkim terminie – kupują mieszkania od deweloperów po to, by po kilkunastu miesiącach odsprzedać jego cesję. Oczywiście drożej.

Wszystkie te zjawiska wpłynęły na wysoki popyt, który towarzyszył nam przez cały 2021 roku. A ten popyt, za którym podaż nie nadążała, odcisnął swoje piętno na cenach.

A ceny nieruchomości w tym roku były rekordowe...

Właściwie od kilku lat moglibyśmy powtarzać to zdanie co roku. Wyznacznikiem ostatnich 12 miesięcy była dynamika takiego wzrostu.

Opublikowaliśmy właśnie w serwisie Otodom zestawienie cen ofertowych od stycznia 2019. W listopadzie metr kwadratowy statystycznego mieszkania od dewelopera był o 5 proc. droższy niż rok temu, a na rynku wtórnym różnica w cenie wyniosła aż 11 proc. W przypadku domów, prawdopodobnie w związku z pandemicznymi tendencjami, o których mówiłem, te podwyżki były jeszcze wyższe. Metr kwadratowy domu w ciągu zaledwie roku podrożał o 22 proc. na rynku pierwotnym i aż 24 proc. na rynku wtórnym. Najbardziej, bo aż o 27 proc. rok do roku, podrożały domy o powierzchni z przedziału 125–150 mkw. z rynku wtórnego.

To oczywiście średnie ceny dla całej Polski, a rynek nieruchomości jest rynkiem lokalnym. W niektórych miastach te podwyżki były jeszcze bardziej odczuwalne, w innych – mniej. Tendencja jest jednak wyraźna.

Które miasta są najdroższe?

Nie będzie tu zaskoczenia: zarówno w przypadku domów, jak i mieszkań najdroższa jest Warszawa. Na wartości zyskały ostatnio nieruchomości w Krakowie, który wyprzedził Gdańsk i Gdynię i obecnie jest na drugim miejscu w rankingu najdroższych dużych miast. W pierwszej piątce znajdują się też Wrocław, a szczegółowe zestawienia dotyczące cen w 40 największych miastach, a w przypadku pięciu największych – także z podziałem na dzielnice można sprawdzić w serwisie Otodom, w zakładce „dane".

Czy ten szybki wzrost cen wreszcie wyhamuje?

Prędzej czy później – musi, ale nie spodziewałbym się drastycznych przecen. Od wielu miesięcy słyszy się o „pęknięciu bańki" mieszkaniowej, choć nie ma pewności, czy mamy do czynienia z taką bańką. Analitycy jednego z banków na początku pandemii zapowiadali spadki cen o 20 proc. w ciągu roku, tymczasem ich wzrost jeszcze przyspieszył. Biorąc pod uwagę wysoki popyt, rosnące ceny materiałów budowlanych, nośników energii, koszty pracy i problemy z dostępnością terenów i pozwoleniami, z jakimi miejscami borykają się deweloperzy – trudno mówić o przewidywanych spadkach cen nowych mieszkań.

A rynek wtórny często podąża za pierwotnym. Gdy deweloperzy podnoszą ceny – po kilku miesiącach rosną one też na rynku wtórnym. Gdyby zaczęli obniżać – być może spadłyby także i ceny mieszkań z drugiej ręki.

I może tak się stanie. Ceny mieszkań na rynku pierwotnym spadały przez cały trzeci kwartał. W ostatnich dwóch miesiącach znów lekko rosną, lecz są dziś na poziomie zbliżonym do cen z marca 2021. Tymczasem na rynku wtórnym wciąż trwa festiwal podwyżek. Jeszcze w sierpniu przeciętny metr kwadratowy mieszkania u dewelopera i na rynku wtórnym kosztował tyle samo, dziś mieszkania deweloperskie kosztują średnio 8316 zł, a na rynku wtórnym – o prawie 600 zł więcej. Spodziewam się korekty cen mieszkań używanych.

Na rzecz zahamowania wzrostu cen może świadczyć spodziewany spadek popytu, który już w drugiej połowie roku był nieco niższy niż w pierwszej. A są powody, by obstawiać, że chętnych na zakup mieszkania będzie coraz mniej.

Dlaczego?

Po pierwsze wielu spośród inwestorów indywidualnych już ulokowało swoje oszczędności w nieruchomościach i nie zrobią tego po raz drugi. Tym bardziej że wraz z podwyżkami stóp procentowych spodziewać się można weryfikacji oprocentowania lokat, co mniej wypychać będzie inwestorów poza system bankowy.

Ale podwyżki stóp procentowych to przede wszystkim droższe i mniej dostępne kredyty. Dostępność mieszkań zmniejszy się więc także dla wielu Polaków, którzy chcieliby kupić dom lub mieszkanie dla siebie. Zdolność kredytową dodatkowo obniżą coraz wyższe koszty utrzymania obecnych mieszkań, które są nieuchronne w dobie wysokiej inflacji.

Prawdopodobnie zmniejszą się więc dwie czołowe grupy kupujących – inwestorzy indywidualni i planujący przeprowadzkę Polacy.

To być może ostudzi ceny, choć niekoniecznie zwiększy dostępność mieszkań, bo trudniej będzie o kredyt. A pamiętajmy, że w tej konsumenckiej grupie kupujących dla siebie, kredyt to często podstawa.

Na te zmiany reaguje rząd, który zapowiada dopłaty lub gwarancje do wkładu własnego w ramach Polskiego Ładu. Pomysł ten obwarowany jest jednak wieloma regulacjami i limitami, a dopóki nie wejdzie w życie – przyszli kredytobiorcy będą mogli liczyć tylko na siebie.

Trudno było w tym roku o kredyt?

Rok 2021 także na rynku kredytowym był rekordowy. Jak informuje BIK w październiku, wartość udzielonych kredytów mieszkaniowych wynosiła 8,635 mld zł, czyli najwięcej w historii. Była ona zarazem o niemal połowę wyższa niż rok wcześniej. Nie tylko wartość, ale i liczba udzielonych kredytów była rekordowa – w październiku o 27 proc. więcej niż przed rokiem. Ale wiele wskazuje na to, że to ostatni taki rok.

Jak mniejsza dostępność kredytów wpłynie na rynek nieruchomości?

Osoby, które nie będą miały szans na kredyt, będą miały dwa wyjścia: czekać na lepsze czasy lub skierować uwagę w stronę rynku najmu. A ten po okresie przestoju wyraźnie ożył.

Popyt na mieszkania do wynajęcia wyraźnie zwiększył się w lipcu i sierpniu, także we wrześniu, utrzymując się na wysokim poziomie. Nietrudno zgadnąć, że za zwiększeniem zainteresowania mieszkaniami do wynajęcia stali w dużej mierze studenci, którzy szykowali się do powrotu do zajęć stacjonarnych na uczelniach. Wtedy jeszcze mogli liczyć na niskie czynsze. Według danych Otodomu, w lipcu przeciętny czynsz mieszkania na wynajem wynosił 2368 zł i był najniższy od miesięcy. Kolejne miesiące przynosiły coraz większe podwyżki i dziś za statystyczne mieszkanie do wynajęcia zapłacić trzeba 2685 zł. Ten spory wzrost może wynikać zarówno z ożywienia rynku najmu, jak i drożejących kredytów. Wielu właścicieli mieszkań na wynajem ustala czynsz na poziomie zbliżonym do raty kredytu i po podwyżkach stóp procentowych weryfikują swoje oczekiwania.

Niewykluczone, że właściciele mieszkań czynsze będą musieli jednak obniżyć, nawet poniżej wartości raty kredytu, gdy do gry wejdą wspomniane wcześniej fundusze. Kilka tysięcy mieszkań na wynajem, zwłaszcza skupionych w kilku miastach, może zwiększyć konkurencję. Zamiast „castingów na lokatorów", które pamiętamy sprzed pandemii może pojawić się rywalizacja o nich. A warto wiedzieć, że na największych rynkach, takich jak warszawski, krakowski czy trójmiejski, oczekiwane dziś czynsze są nadal niższe niż jeszcze w styczniu 2020 roku, choć od kilku miesięcy konsekwentnie rosną.

Wynajmowanie mieszkań przestanie się opłacać?

Biorąc pod uwagę powyższe tendencje i rządowe plany podatkowe – rentowność wynajmu może spaść. Ale wielkie fundusze nie inwestowałyby miliardów w niedochodowy biznes. Mieszkań w Polsce wciąż brakuje – zarówno tych do kupienia, jak i na wynajem. Wciąż gonimy średnią unijną, wciąż dysponujemy o 20 proc. mniejszą powierzchnią na mieszkańca niż przeciętny Europejczyk.

Deweloperzy nie będą narzekać na brak chętnych?

Na razie ich problemem jest raczej zbyt mało możliwości realizowania kolejnych inwestycji. Mam na myśli choćby plany zagospodarowania przestrzennego, tempo wydawania decyzji o warunkach zabudowy w przypadku ich braku, problemy z dostępnością atrakcyjnych działek.

Ale faktycznie, przy nieco obniżonym popycie może się okazać, że niektóre mieszkania będą sprzedawały się nieco dłużej niż dotąd. Ostatnie miesiące nauczyły nas, że oczekiwania klientów zmieniają się bardzo szybko, dlatego branża deweloperska będzie musiała dynamicznie podążać za tymi zmianami i być blisko potencjalnych nabywców.

I to nie tylko na etapie sprzedaży, ale i projektowania osiedli. O tym, jak tworzyć dobre osiedla, które dają mieszkańcom szczęście, ciekawie mówił Charles Montgomery, autor książki „Miasto szczęśliwe", który na zaproszenie Otodomu pojawił się na Dniach Dewelopera. Widziałem dużą otwartość ze strony słuchaczy. Warto tu wspomnieć także pozostałe inicjatywy deweloperów zmierzające w dobrą stronę, jak choćby zespół Eco Avengers, naukowców, którzy pracują nad ekologicznymi i efektywnymi rozwiązaniami dla Polskiego Związku Firm Deweloperskich.

A co zmieni się w branży pośrednictwa?

Oczekiwania wobec agentów rosną, ale i rośnie zadowolenie z ich usług. Jak wynika z badania IQS przeprowadzonego dla Otodomu, pozytywną opinię o agentach ma 56 proc., a jeszcze cztery lata temu było to 24 proc. ankietowanych.

Klienci oczekują już nie tylko odpowiedniej promocji ogłoszenia, reprezentowania klienta i załatwienia kwestii formalnych, ale i korzystania z nowoczesnych rozwiązań. Aż 73 proc. ankietowanych uważa, że agenci powinni korzystać z nowych technologii.

Te mocno zmieniają rynek. Ogłoszenia z wirtualnym spacerem cieszą się dużo większą popularnością niż te zilustrowane samymi zdjęciami. Zdalnie można podpisać umowę pośrednictwa, sprawdzić wypłacalność najemcy, za pomocą wirtualnego remontu – zwizualizować potencjał zniszczonego mieszkania. To nie są gadżety, to raczej konieczność dzisiejszego świata i kierunek, jaki wyznaczają klienci.

Materiał partnera: OTODOM

Materiał partnera: OTODOM

Jaki to był rok na rynku nieruchomości?

Pozostało 100% artykułu
Nieruchomości
Rynek luksusowych nieruchomości ciągle rośnie. Rezydencja za 50 mln zł
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Korona Legionowa na półmetku
Nieruchomości
Invesco Real Estate kupuje nowy hotel na Wyspie Spichrzów
Nieruchomości
Trei wybuduje mieszkania w Milanówku. Osiedle na poprzemysłowym terenie
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Nieruchomości
MLP Rzeszów na starcie. Inwestycja typu greenfield