W związku z przypadającą dziś rocznicą śmierci słynnego architekta Le Corbusiera, przypominamy tekst, który ukazał się w "Rzeczpospolitej" w marcu 2017 roku.
Ów słynny dom, a właściwie jedną z pierwszych w historii modernistycznych willi zaprojektowali i wybudowali w końcu lat 20. we francuskim miasteczku Roquebrune Cap Martin, irlandzka architekt i projektantka mebli Eileen Gray i jej partner, rumuński wydawca magazynu „L'architecture Vivante" Jean Badovici. Oboje byli niezwykle postępowi i utalentowani. Badovici lansował na łamach „LV" nowoczesne trendy w architekturze, Bauhaus, modernizm i konstruktywizm, a biseksualna Grey zabierały się do projektów, które miały już wkrótce wywrócić myślenie o estetyce sztuki użytkowej. Jednym z ich bohaterów był niezwykle utalentowany, Szwajcar Le Corbusier, wizjoner, malarz i architekt, który jak mało kto wpłynął na trendy XX wieku. To właśnie na łamach „LV" jego idee były dyskutowane najbardziej zajadle, dzięki czemu zyskał sławę i przyjaźń redaktora.
Ten wyjątkowy dom
Związek Badoviciego i Gray nie przetrwał nadzwyczaj długo. Wszystko zaczęło się w Paryżu, by zaowocować projektem i budową wzorcowego domu epoki w małym, ale modnym (rezydencja Coco Chanel, grób W. Butlera Yeatsa) francuskim miasteczku wciśniętym między ostre skały Monako i włoską Ligurię.
Trudno dziś określić, czyj wkład twórczy w projekt E-1027 był większy. Znawcy twierdzą, że to dzieło przede wszystkim Eileen Grey, która prócz rysunku architektonicznego zaprojektowała wnętrze i wyjątkowe jak na swoje czasy meble. Fundament domu opierał się na literze L. Dach rezydencji był płaski. Szklane okna sięgały od podłogi do sufitu, zaś do pokoju gościnnego nad salonem prowadziły oszklone, spiralne schody. Oszczędność formy idealnie współgrała ze skromnymi rozwiązaniami przestrzennymi. E-1027 (ukryty kod miłosny Grey i Badoviciego) był wykwintem nowoczesności i szybko stał się klasyką modernizmu, co musiał docenić jego papież Le Corbusier.