– Jak pan złoży zamówienie dziś, to nawet gdy będzie pan odbierał to pokrycie w kwietniu, będą obowiązywały ceny z ubiegłego roku. Tylko proszę zaznaczyć, że weźmie pan określoną ilość materiału, ale odbiór towaru będzie na raty – usłyszał znajomy od przedstawiciela handlowego, szukając materiału na dach.
Podobny argument padł w firmie, w której chciał zamówić okna i drzwi: zamówić i zapłacić część należności trzeba już dziś, aby zdążyć przed marcowymi lub kwietniowymi zmianami stawek (dla różnych firm wiosna różnie się rozpoczyna w cennikach). Na dostawę czeka się jednak ileś tygodni. Niby ruchu dużego nie ma, ale szybsze zamówienie gwarantuje niższe stawki, czyli z końca 2007 roku, a nie te wiosenne.
Sąsiadka planuje położyć kostkę brukową, ale nie od ręki, tylko dopiero wiosną. Gdy robiła rozeznanie u wykonawców, usłyszała, że zamawiać musi już, bo lada tydzień będą wiosenne podwyżki u dostawców. Jeśli jednak podpisze dziś umowę, nawet bez dokładnego terminu wykonania prac, to może uda się jeszcze wykonawcy kupić materiał po starych cenach.
Zapytałam znajomych, którzy rozpoczęli budowę domu w ubiegłym roku, z jakim wyprzedzeniem zamawiali poszczególne materiały i czy też byli straszeni wiosną, czyli zmianą cen na wyższe. Pan domu machnął tylko ręką, a jego żona wyjaśniła, że byli straszeni w ubiegłym roku, ale... podwyżkami noworocznymi. Np. wykonawca, który miał im położyć klepkę wiosną tego roku, poradził, aby jeszcze w ubiegłym zamówili towar, czyli wspomniane deseczki, co łączyło się z podpisaniem umowy o położenie parkietu. Tak też zrobili. Niedawno zamówiony z wyprzedzeniem, czyli po starych cenach, towar przyjechał do domu. Kiedy część podłogi była ułożona, inwestorzy się zorientowali, że jednak nie jest to taka klasa materiału, jaką zamawiali. Między listewkami parkietu były bowiem szpary, a na dodatek zamiast jednolitego koloru na podłodze układały się plamy. Gdy złożyli swe pretensje na ręce wykonawcy, usłyszeli: No tak, ale za ceny z ubiegłego roku nie mogą państwo liczyć na pierwszy gatunek...