Dzisiejsze inwestycje są w większości realizowane na gruntach zakupionych w latach 2006 – 2008. Choć kolejnych większych zakupów ziemi analitycy z firmy Colliers International spodziewają się w połowie 2010 r., już od kilku miesięcy właściciele nie obniżają stawek ofertowych, mając nadzieję, że odrobią starty wywołane drastycznym spadkiem wartości nieruchomości na przełomie 2008 i 2009 r. – Kupujący liczą na duże okazje cenowe, dlatego do transakcji dochodzi rzadko, mimo że już teraz widać większe zainteresowanie zakupem terenów pod budowę w dużych aglomeracjach – mówi Paweł Grząbka z CEE Property. Jego zdaniem w kolejnych miesiącach może dojść do podwyżek.
[srodtytul]Jak liczą stawki[/srodtytul]
Jak wyliczają analitycy Colliers International, w ciągu roku najbardziej potaniały grunty w miastach regionalnych, np. Poznaniu i Trójmieście, gdzie dziś sprzedawcy żądają 100 – 300 euro za 1 mkw. powierzchni użytkowej mieszkania (PUM), które może powstać na gruncie. Najdroższa jest Warszawa, w której ceny sięgają 650 euro za 1 mkw. PUM.
– Grunty komercyjne taniały wolniej, gdyż podaż tego typu nieruchomości jest zdecydowanie mniejsza niż budynków mieszkaniowych. Jednak stawki transakcyjne są niższe od wywoławczych, gdyż właściciele gruntów pamiętają dobre czasy dla sprzedających i wciąż mają nadzieję, iż ceny z tamtego okresu powrócą. Duża część graczy rynkowych jest przywiązana do wartości historycznej działki, która nie ma poparcia w aktualnych warunkach rynkowych, stąd stawki ofertowe są w dalszym ciągu wysokie – opowiada Janusz Garstka z Knight Frank.
Szacuje, że w ubiegłym roku różnice między stawkami ofertowymi i wywoławczymi sięgały 30–40 proc. Jednocześnie od II połowy 2009 r. spadków już nikt nie notuje, co więcej – w stolicy doszło nawet do niewielkich podwyżek stawek ofertowych. – Świadczy to nie tyle o realnym wzroście wartości nieruchomości, ile o dużym zainteresowaniu inwestorów zakupem interesujących projektów – mówi Daniel Puchalski z Colliers International.