Nieco ostrożniejsza w ocenach jest Aleksandra Łukasiewicz dyrektor ds. produktów bankowych w Open Finance.
– Wiele zależy od tego, jak przygotowany jest pierwszy wniosek składany do banku. Czasami już uzupełnianie wymaganych przez bank dokumentów przeciąga się do kilku tygodni. Ważne jest też, czy klient stara się o prosty, standardowy kredyt, czy o nietypowy, wymagający odstępstwa od zwykłych procedur – w takiej sytuacji całe postępowanie się wydłuża. Bezpieczny termin to miesiąc, ale oczywiście można znaleźć banki, które udzielą kredytu szybciej, jeżeli już na początkowym etapie dokumenty są solidnie przygotowane.
Na szybkie rozpatrzenie wniosku mogą liczyć głównie ci kredytobiorcy, którzy spełniają wymagania banków konserwatywnie podchodzących do badania zdolności kredytowej. Dziś o popularności banku w mniejszym stopniu decyduje cena kredytu (choć oczywiście też jest ważna), a w znacznie większym – sposób obliczania zdolności kredytowej. Tam, gdzie wymagane są nieco wyższe dochody, wielkich kolejek nie ma. Natomiast banki najmniej restrykcyjne są jednocześnie najbardziej oblegane przez klientów. Dlatego osoba, która zarabia niewiele w stosunku do planowanej kwoty kredytu i jest skazana na banki o liberalnych procedurach, będzie musiała poczekać dłużej. Modelowym przykładem jest tu Polbank, który cieszy się opinią instytucji najbardziej liberalnie oceniającej zdolność kredytową. To jednak oznacza wyjątkowo długie oczekiwanie na rozpatrzenie wniosku i wypłatę pieniędzy.
Doradcy zwracają też uwagę, że mówienie o tempie podejmowania decyzji kredytowych przez poszczególne banki jest pewnym uproszczeniem. Gdy w jednym miesiącu dana instytucja ma standardową ofertę, zainteresowanie klientów jest umiarkowane, jeśli w kolejnym wprowadzi promocję – liczba składanych wniosków skokowo rośnie, a w efekcie wydłuża się czas ich rozpatrywania. Wreszcie w całej grupie banków decyzje kredytowe – przynajmniej przy umiarkowanych kwotach kredytu i standardowych wnioskach – nie są podejmowane centralnie, tylko przez poszczególne oddziały. To powoduje, że czas rozpatrywania wniosku zależy od obłożenia i sprawności konkretnej placówki. Zdaniem Pawła Majtkowskiego z Expandera szczególnie widoczne są różnice w tempie pracy poszczególnych oddziałów PKO BP. Wnioski kredytowe są też rozpatrywane w sposób zdecentralizowany m.in. w BGŻ, Deutsche Banku, Kredyt Banku i Raiffeisen Banku. Starając się w nich o kredyt, warto poszukać mniej obleganej placówki.
Majtkowski zwraca też uwagę, że bankom coraz trudniej jest konkurować, w nieskończoność obniżając marże, starają się więc wyróżnić przyspieszając udzielanie kredytów. I tak np. walkę z bankową biurokracją deklaruje ING, który wprowadza właśnie program sprzedaży tzw. szybkich kredytów.
– Klient przychodzi z kompletem dokumentów, na ich podstawie wypełnia wniosek i w ciągu niecałej godziny dostaje wstępną decyzję kredytową. Jeżeli jest dalej zainteresowany naszą ofertą, weryfikujemy te dokumenty i możemy umawiać się na podpisanie umowy. Wymagamy tylko, by wcześniej podpisał akt notarialny. W pilotażowym projekcie zdarzyło się wypłacenie kredytu w ciągu jednego dnia od złożenia wniosku, a zwykle trwa to 2 – 3 dni. Tymczasem przy kredytach udzielanych w standardowy sposób potrzebne są nawet dwa tygodnie – mówi Piotr Utrata, rzecznik banku.