Dzięki temu będą mogły być odrolnione grunty położone w granicach administracyjnych miast. To oznacza, że nie będzie się do nich stosować ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych.
Spod jej ochrony będą wyłączone również ziemie gorszych klas, czyli IV – VI, położone na terenach wiejskich.
Przypomnijmy, że odrolnienie z mocy przepisów nie podobało się gminom. Unia Metropolii Polskich, Związek Miast Polskich oraz Związek Gmin Wiejskich RP zwróciły się do prezydenta, żeby nie podpisywał tej noweli. Podobną prośbę wystosowało m.in. Towarzystwo Urbanistów Polskich.
Protestujący obawiali się, że nagłe odrolnienie setek tysięcy hektarów gruntu, dla których nie opracowano nigdy planów (oraz nie ujęto ich w studiach uwarunkowań przestrzennych), spowodowuje spekulację gruntami. Może się także pojawić mnóstwo inwestycji, którym gmina nie byłaby w stanie zapewnić w szybkim czasie niezbędnej infrastruktury technicznej.
Jednak dla właścicieli takich gruntów decyzja Sejmu jest bardzo korzystna. Dziś grunt odrolnia się co do zasady w miejscowym planie. Na to wójt, burmistrz, prezydent miasta musi otrzymać zgodę. Wyraża ją w zależności od klasy gruntów minister rolnictwa lub marszałek województwa. Gdy już jednak władze gminy mają taką zgodę, muszą uchwalić miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego (lub też zmienić już obowiązujący). Potem inwestor musi jeszcze uzyskać decyzję wyłączającą dany teren z produkcji rolnej i wnieść opłaty za wyłączenie. Mogą to być kwoty sięgające nawet setek tysięcy złotych. Dopiero wtedy grunt w ewidencji gruntów i budynków zostaje przekwalifikowany z rolnego na inwestycyjny.