Czas sprzedaży mieszkań znacznie się wydłużył

Od wystawienia oferty sprzedaży do finalizacji transakcji może upłynąć nawet 12 miesięcy, co dwa lata temu czy nawet jeszcze w pierwszym półroczu 2007 r. było nie do pomyślenia. Najdłużej na chętnych mogą czekać duże mieszkania i domy, luksusowe apartamenty, nieruchomości obciążone hipoteką.

Publikacja: 11.01.2009 21:53

Czas sprzedaży mieszkań znacznie się wydłużył

Foto: Rzeczpospolita, Paweł Gałka

Najgorzej sprzedają się stare lokale w kamienicach lub w wielkiej płycie o powierzchni powyżej 70 mkw., których cena przekracza 500 tys. zł, a dodatkowo położone są w gorzej skomunikowanych z centrum dzielnicach.

Teraz mieszkania w wielkiej płycie, ale mniejsze, które dotychczas długo czekały na chętnych, znajdują klientów, ponieważ są tanie. W momencie, kiedy nie było wymogu wkładu własnego, a banki udzielały kredytu na 100 – 130 proc. wartości nieruchomości, niewiele osób pytało o ten segment mieszkań. Dziś chętnych jest więcej na małe lokale typu M1 czy M2.

Mieszkania cztero-, pięciopokojowe lub apartamenty będą dłużej czekały na chętnych. Podobnie domy w zabudowie szeregowej. Nie wynika to z braku zainteresowania takimi nieruchomościami, ale z wymogu posiadania wkładu własnego przy kupnie na kredyt. Lokale kosztujące 500 tys. zł i więcej wymagają wyłożenia z własnych środków co najmniej 100 tys. zł, a niewielu Polaków ma na kontach oszczędności w takiej kwocie.

– Na tego typu nieruchomości zawsze był ograniczony popyt z uwagi na wąską grupę klientów, a przy obecnym kryzysie sprzedaż tych nieruchomości będzie jeszcze trudniejsza. Ponadto ceny nie spadły na tyle, aby zachęcić potencjalnych nabywców. Kupujący wstrzymują się z decyzją kupna i czekają na dalsze obniżki – mówi Edyta Krakowiak z Warszawskiej Giełdy Lokali i Nieruchomości.

Marne szanse na sprzedaż mają wszelkie nieruchomości z obciążoną hipoteką, gdyż Polacy boją się takich transakcji. Także na mieszkania z lokatorami, mimo znacznie obniżonej ceny, nie ma chętnych.

Z gruntów trudno sprzedawalne, a wręcz niemożliwe do zbycia są działki z liniami wysokiego napięcia przechodzącymi przez teren lub znajdujące się w bezpośrednim ich sąsiedztwie oraz działki bez podstawowej infrastruktury, np. prądu.

Generalnie okres sprzedaży wydłużył się co najmniej dwukrotnie. – Wbrew pozorom nawet spadki cen nie zachęciły do zakupów. Na przeszkodzie stanął kryzys gospodarczy i ograniczenia w dostępie do kredytów. Sprzedający muszą się liczyć z tym, że aby w miarę szybko sprzedać mieszkanie, muszą wyznaczyć cenę początkową konkurencyjną wobec innych ofert. W innym przypadku ich lokale zaginą w gąszczu ogłoszeń – mówi Marcin Jańczuk z agencji Metrohouse.

Jego zdaniem najmniejsze szanse na sprzedaż mają obecnie mieszkania o dużej powierzchni, zbudowane w latach 70. i 80. Nawet obniżona cena nie jest w stanie zachęcić do zakupu czterech pokoi o powierzchni ponad 80 mkw. w budynku z wielkiej płyty. Zawsze był to produkt trudny do sprzedaży, a teraz widać to szczególnie dobrze. Równie duży zastój ma miejsce w przypadku działek budowlanych. Ceny dyktowane przez niektórych właścicieli czynią budowę domu operacją nieuzasadnioną ekonomicznie.

– W obecnej sytuacji za dobry wynik można uważać sprzedaż mieszkania w ciągu ok. sześciu tygodni od pojawienia się na rynku. Czas oferowania większości ofert liczony jest jednak w miesiącach, co przypomina sytuację z 2000 r. Jak zwykle w takich momentach najczęściej poszukiwanym segmentem mieszkań są lokale 40 – 50 mkw. – mówi Marcin Jańczuk.

[ramka][srodtytul]Jakie nieruchomości trudno się sprzedają[/srodtytul]

- mieszkania w wygórowanej cenie (powyżej 400 – 450 tys. zł)

- metraż powyżej 65 – 70 mkw. (im większe, tym gorzej)

- słaba lokalizacja – źle skomunikowane z centrum, brak infrastruktury handlowo-usługowej

- w złym stanie technicznym

- mieszkania lub domy z lokatorami

- nieruchomości obciążone hipoteką

- działki pod linią wysokiego napięcia[/ramka]

Najgorzej sprzedają się stare lokale w kamienicach lub w wielkiej płycie o powierzchni powyżej 70 mkw., których cena przekracza 500 tys. zł, a dodatkowo położone są w gorzej skomunikowanych z centrum dzielnicach.

Teraz mieszkania w wielkiej płycie, ale mniejsze, które dotychczas długo czekały na chętnych, znajdują klientów, ponieważ są tanie. W momencie, kiedy nie było wymogu wkładu własnego, a banki udzielały kredytu na 100 – 130 proc. wartości nieruchomości, niewiele osób pytało o ten segment mieszkań. Dziś chętnych jest więcej na małe lokale typu M1 czy M2.

Pozostało 83% artykułu
Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej