Ze względów estetycznych najlepszym rozwiązaniem w ogrodzie zimowym jest ogrzewanie podłogowe – wodne lub elektryczne. Umieszczone pod posadzką rury lub kable nie szpecą wyglądu pomieszczenia, a jednocześnie zapewniają najbardziej równomierne rozłożenie temperatury. Dzięki temu nie powstają miejsca niedogrzane lub przegrzane, w których trudno hodować rośliny. Musimy jednak pamiętać o tym, że choć wersja elektryczna jest tańsza w montażu, to niestety znacznie droższa w późniejszej eksploatacji. Bardzo ważną kwestią jest wybór materiału, którego użyjemy do pokrycia podłóg w oranżerii.
– Najczęściej są to płytki kamienne i terakota, a więc materiały znakomicie przewodzące emitowane z podłogi ciepło. O właściwą temperaturę możemy być więc spokojni – zapewnia Rafał Durda z firmy produkującej wodne ogrzewanie podłogowe.
Przeszklone ogrody zimowe podatne są jednak na działanie czynników zewnętrznych, np. pogodowych: częstych wahań temperatury i zmieniającego się nasłonecznienia. W tym kontekście jedyną wadą systemu podłogowego jest duża bezwładność cieplna. W efekcie system reaguje na zmieniające się czynniki atmosferyczne dość długo, co można w znacznym stopniu wyeliminować poprzez odpowiednie sterowanie. Mimo to jest to jedna z najczęściej stosowanych metod ogrzewania oranżerii.
Alternatywą dla podłogówki – nieważne, czy wodnej, czy elektrycznej – są grzejniki. Najlepszym rozwiązaniem jest zastosowanie grzejników konwektorowych, schowanych w kanałach wzdłuż przeszklonych ścian i przykrytych kratką. Możemy także zdecydować się na tradycyjne grzejniki ścienne, ale ich podstawową wadą jest to, że burzą wystrój oranżerii. Mogą być także widoczne z zewnątrz ogrodu. Chyba że w projekcie przewidzieliśmy przyziemny, kilkudziesięciocentymetrowy murek.
– W przypadku zastosowania jakichkolwiek grzejników musimy liczyć się z tym, że powietrze nie będzie jednak nagrzane tak równomiernie jak w systemie podłogowym – dodaje Rafał Durda.