Są jednak takie oferty, które przyciągają więcej chętnych – wówczas dochodzi nawet do licytacji. Lokum z drugiej ręki można kupić taniej w stosunku do stawki ofertowej średnio o 10 proc., choć upusty dochodzą do kilkunastu procent.
– Kupujący bardziej niż dotychczas zwracają uwagę na poszczególne cechy stanowiące składowe oferty, takie jak lokalizacja, wiek budynku, stan techniczny, standard wyposażenia, dostępność komunikacji oraz perspektywa wzrostu atrakcyjności otoczenia, a tym samym potencjalny wzrost czy spadek wartości nabywanej nieruchomości. Stanowi to mocny argument przy negocjowaniu ostatecznej ceny. Oczywistym obecnie czynnikiem jest relatywnie szeroka oferta – tłumaczy Joanna Iwanowska z agencji Polanowscy Nieruchomości.
Jak wynika z danych warszawskiego MLS 9 (systemu wymiany ofert między pośrednikami), możliwe są jednak i odwrotne sytuacje: gdy cena transakcyjna jest wyższa od ofertowej, nawet do kilku proc. Dzieje się tak, gdy w grę wchodzą bardzo atrakcyjne mieszkania, których niewiele trafia na rynek.
— Powoli dojrzewamy do wprowadzenia aukcji nieruchomości, adaptując przykłady ze Słowacji czy Irlandii. Na razie jednak w Polsce, aby osiągnąć konsensus transakcyjny, to sprzedający „schodzi” z ceny, a nie, podczas gdy w Anglii kupujący składa ofertę, czy licytuje, proponując wyższą stawkę — tłumaczy Joanna Iwanowska.
Dziś jednak taka sytuacja wydaje się trudna do wyobrażenia, bo klienci negocjują skutecznie ceny w dół, a i tak do wielu transakcji i nie dochodzi.