[b]RZ: Osoba chcąca kupić mieszkanie na kredyt przychodzi i mówi: potrzebuję kredyt na mieszkanie, czy raczej od razu komunikuje: chce dostać kredyt, ale z dopłatą?[/b]
[b]Jarosław Sadowski:[/b] Klienci, którzy przychodzą do naszych doradców, w większości przypadków od razu mówią, że są zainteresowani kredytem w programie „Rodzina na swoim”. Zadaniem doradcy jest natomiast pomoc w wyborze banku, w którym kredyt zostanie zaciągnięty. Oferty banków w zakresie preferencyjnych kredytów są bowiem bardzo zróżnicowane. Niektóre są na tyle niekorzystne, że bardziej opłaca się zaciągnąć tradycyjny kredyt. Dla przykładu w Dom Banku oprocentowanie preferencyjnego kredytu wynosi 10,9 proc. W rezultacie, przy założeniu utrzymania poziomu oprocentowania na stałym poziomie, zaciągając kredyt na kwotę 200 tys. zł, po 30 latach klient będzie musiał spłacić aż 429,9 tys. zł odsetek. Jest to już kwota pomniejszona o wypłacone dopłaty. Natomiast, biorąc przeciętny tradycyjny kredyt w złotych z oprocentowaniem wynoszącym 7,28 proc., suma odsetek wyniesie 292,6 tys. zł.
[b]W jakim zatem przypadku „Rodzina na swoim” jest optymalnym wyjściem?[/b]
Kredyty w programie „Rodzina na swoim” jest optymalnym rozwiązaniem, pod warunkiem że jego oprocentowanie nie jest znacząco wyższe niż kredytu tradycyjnego. Należy bowiem pamiętać, że dopłaty są wypłacane przez osiem lat, a kredyt zwykle zaciąga się na 30. Jeśli więc oprocentowanie kredytu z dopłatą będzie znacznie wyższe, to mimo dopłat suma zapłaconych odsetek w ciągu całego okresu kredytowania będzie większa. Mimo że przez osiem lat państwo będzie dopłacało do preferencyjnego kredytu w Dom Banku, to i tak suma odsetek na zwykłym kredycie będzie o 137,3 tys. zł niższa.
[b]Kiedy „Rodzina na swoim” może się stać pułapką? Czy kredytobiorcy zdają sobie sprawę, o ile wyższe raty przyjdzie im płacić po zakończeniu dopłat?[/b]