Tragedii można było uniknąć. Na etapie adaptacji budynku na pokoje zagadek wystarczyło zadbać o wytyczenie drogi ewakuacyjnej w razie pożaru.
To, jak jest źle, wykazały ostatnie kontrole straży pożarnej oraz nadzoru budowlanego. Wiele escape roomów jest zwyczajnie samowolą budowlaną. Brakuje w nich również dobrej wentylacji, a drogi ucieczki nie ma w nich żadnej.
Wielu Polaków wychodzi z założenia, że skoro dom postawili legalnie, zarejestrowali działalność gospodarczą oraz płacą na bieżąco podatki, wszystko jest w porządku. Tymczasem pozwolenie dostali np. na funkcję mieszkaniową, a nie usługową czy inną działalność gospodarczą. Po otwarciu escape roomu sposób korzystania z budynku czy mieszkania też się przecież zmienia. Powinno się więc wcześniej zadbać o zmianę sposobu użytkowania budynku. Wielu tego nie robi. Same też przepisy pozostawiają wiele do życzenia, o czym pisaliśmy na łamach „Rzeczpospolitej". Tym bardziej cieszy wiadomość, że szykują się zmiany w przepisach. Szkoda tylko, że dopiero teraz, a nie zanim doszło do tragedii w Koszalinie.
Część zmian wejdzie w życie już 29 stycznia. Chodzi o zmiany w rozporządzeniu w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków, innych obiektów budowlanych i terenów. Wprowadzają one dodatkowe wymagania odnośnie do budynków (lokali), w których funkcjonują escape roomy.
Osoby, które zdecydują się prowadzić pokoje zagadek, będą musiały zlecać co dwa lata kontrolę tych pokoi pod kątem ich bezpieczeństwa przeciwpożarowego. Sprawdzać będą tylko osoby posiadające odpowiednie kwalifikacje zawodowe, m.in. rzeczoznawcy ds. zabezpieczeń przeciwpożarowych.