Takie pakietowe transakcje najmu są dziś stosowane przez 90 proc. firm wynajmujących powierzchnie w galeriach handlowych. Inwestorom centrów zależy, aby w ten sposób zapewnić sobie najemców w kilku obiektach jednocześnie.
Zgubna polityka
Do pakietowego najmu najłatwiej przekonać firmy m.in. z branży usługowej, obuwniczej czy też oferujące akcesoria i dodatki. To one, walcząc z silną konkurencją, są bardzo zdeterminowane, aby zająć dobrze położony lokal w wybranym obiekcie.
– Właściciel centrum obiecuje więc miejsce w dobrym projekcie, ale pod warunkiem najmu lokalu bądź lokali w słabszym obiekcie. Jeśli najemca uzna, że sprzedaż w jednym projekcie zdyskontuje mu ewentualne straty w pozostałych centrach, może się zgodzić na taką transakcję. Jednak taka strategia może działać na niekorzyść dewelopera. Jego obiekty po prostu będą świeciły pustkami, gdyż przymus skorzystania z pakietowej umowy po prostu zniechęca najemców – twierdzi Michał Masztakowski, zastępca dyrektora w dziale powierzchni handlowych w CB Richard Ellis.
Deweloperzy twierdzą, że są najemcy, którzy sami pytają o wynajem powierzchni w pakietach.
– Jeżeli chcielibyśmy wynająć słabe centrum w pakiecie za wysoki czynsz, po kilku miesiącach problem pustostanów powróci. Najemca będzie miał bowiem problemy finansowe w danej lokalizacji i nie będzie w stanie utrzymać się na rynku. Pakiet ma więc sens, jeśli spółka sama zaakceptuje budynki i warunki finansowe, a nie podpisze umowę pakietową z przymusu – mówi Grzegorz Latała, dyrektor działu zarządzania majątkiem w spółce deweloperskiej Mayland.