Gdy myślimy o budowie domu, często widzimy rodzinę przy śniadaniu na tarasie, wśród zieleni lub przy kolacji w salonie z kominkiem. Jeśli jednak emocje decydują o wyborze terenu pod dom, projektu oraz o urządzaniu wnętrz, może się okazać, że inwestycji nie uda się zrealizować w zaplanowanym czasie, za określony budżet. O ile w ogóle do niej dojdzie.
Jeden z geodetów niedoświadczonym budową klientom powtarza historię o rodzinie, która kupiła działkę pod Warszawą pod dom, bo rosły na niej piękne wierzby. Krótko po transakcji, gdy geodeta zaczął wbijać łopatę i robić pierwsze pomiary, okazało się, że piękne wierzby to przekleństwo inwestorów. Drzewa wspaniale rosły, bo wysoko były wody podskórne. A to oznaczało problemy z wykopaniem i wylaniem fundamentów. Inwestorzy byli załamani. Liczyli nawet, ile pochłonie dodatkowe zabezpieczenie fundamentów przed wodą. Ktoś polecił im montaż pompy odprowadzającej wodę non stop. Wreszcie jednak teren sprzedali. Innym pechowcom.
Niedoświadczeni inwestorzy nie wiedzą także, że tania ziemia bez mediów daleko od innych zabudowań, to pułapka. – Działka uzbrojona jest zazwyczaj zdecydowanie droższa od nieuzbrojonej. Inwestor powinien pamiętać o tym, że choć może kupić działkę bez mediów w korzystnej cenie, to sam proces dozbrajania może przebiegać nawet latami i być bardzo kosztowny – zwraca uwagę Danuta Piotrowska z olsztyńskiej firmy Twoja Budowa, ekspert budowy Silka-Ytong.
Także Irena Betlejewska z firmy Presto z Brodnicy podkreśla, że w finalnej kalkulacji ceny działki należy uwzględnić także koszty doprowadzenia mediów. – Zdarza się, że inwestor sądzi, że kupił tanio ziemię. Czasem się jednak okazuje, że musi poprowadzić ponad 200 m przyłącza prądu i wody, przez co cena za metr działki może wzrosnąć nawet dwa razy – przestrzega ekspert budowy Silka-Ytong.
Pułapką może się też okazać pochopny wybór projektu gotowego. Bywa, że wymarzonego domu nie da się postawić na działce, którą ma inwestor. – Zgłosiła się do nas rodzina z projektem domu o płaskim dachu, który teoretycznie – gabarytami i funkcjami – pasował do posiadanego przez nią terenu. Kiedy jednak zaczęliśmy sprawdzać w gminie, na jaki rodzaj budynku ci ludzie dostaliby pozwolenie na budowę, okazało się, że muszą się pożegnać z marzeniami. Wybrany dom miał całkiem płaski dach, a w tej gminie plan przewidywał dachy o nachyleniu 35 – 45 stopni. Rodzina tak bardzo przyzwyczaiła się do myśli, że zamieszka w wybranym domu, że miała dylemat: sprzedawać działkę, szukać innej czy budować dom, który jej się nie podoba – opowiada Marcin Krzyżosiak, ekspert portalu domowy.pl. Dlatego najpierw trzeba sprawdzić, co przewiduje miejscowy plan zagospodarowania, lub wystąpić o warunki zabudowy, a potem wybierać projekt domu.