Najwięcej lokali z drugiej ręki, oddanych do użytku w latach 50. czy 60., jest w stolicy do kupienia na Śródmieściu, Mokotowie, Pradze-Południe, Woli i Ochocie. – Lokale z lat 50. różnią się od mieszkań, które powstawały w następnej dekadzie. Te pierwsze są przestronne, wysokie, z dużymi oknami, solidne. Tymczasem lokale z lat 60. są niskie, o niewielkich powierzchniach, w blokach z wąskimi korytarzami i ciasnymi klatkami schodowymi – mówi Marcin Drogomirecki z serwisu Domy.pl. Jego zdaniem 50-metrowy lokal z lat 50., znajdujący się np. przy ul. Szanajcy na Pradze-Północ jest znacznie ciekawszą ofertą niż podobnej wielkości, droższy lokal w 10-letnim bloku w odległym Ursusie.
Pośrednicy zgodnie zapewniają, że mieszkania z lat 50. są dość popularne. – Ich rozkład i metraż są adekwatne do dzisiejszych potrzeb nabywców. Przykładowo na 38-metrowej powierzchni mieszczą się dwa pokoje, zwykle w budynkach liczących do pięciu pięter, a na każdym piętrze są po dwa–trzy lokale. Do tego standard budynku po przeprowadzonych kapitalnych remontach jest nierzadko wyższy niż bloku z 2000 r., gdzie połowa mieszkań była wynajmowana i budynek jest już zdewastowany – opowiada Małgorzata Czerwińska, właścicielka Trend & Home Nieruchomości.
Beata Olejnik-Widawska z Maxon Nieruchomości dodaje, że klienci kupują mieszkania z cegły z lat 40.–60. XX wieku głównie ze względu na ich bardzo dobrą lokalizację.
Pozostaje jeszcze jeden istotny argument przemawiający na korzyść ofert z lat 50. Ich ceny za mkw. są o 15 – 30 proc. niższe w porównaniu do stawek za mieszkania w nowych budynkach w tej samej lokalizacji.
Według wyliczeń pośredników z agencji Emmerson, ok. 15 proc. podaży stanowią lokale oddawane do użytku w latach 1945–1970, więc podaż ofert z lat 50. siłą rzeczy jest skromna.