Sprawdza też, czy kredyt będzie miał odpowiednie zabezpieczenie, czyli ile warta jest i będzie kredytowana nieruchomość oraz bada przeszłość klienta w Biurze Informacji Kredytowej i innych bazach dłużników.
Bank interesuje również wyciąg z ROR lub z karty kredowej, i to nie ostatni okres rozliczeniowy, ale z kilku miesięcy, a nawet roku. Bankowcy twierdzą bowiem, że po analizie tych dokumentów okazuje się, że klient co najmniej mija się z prawdą, deklarując wpływy i wydatki, albo że jest ...zapominalski.
I tak na przykład wychodzi, że choć nie ma auta, to regularnie tankuje na stacji benzynowej (albo płaci za paliwo), albo że choć nie ma dzieci (potomstwa nie wpisał w bankowym formularzu), to reguluje rachunki w sklepach z dziecięca odzieżą i pieluchami. Bywa że klient zapomina, że jeszcze ma raty za zestaw kina domowego, bo to przecież stały przelew...
To jednak nie wszystko. Jak opowiada jeden z doradców kredytowych, bank bada także tzw. profil behawioralny klienta, analizując jego bieżące rachunki. Co to znaczy? Sprawdza „skłonność do spontanicznych, niekontrolowanych zakupów, ale także skłonność do akumulacji oszczędności". Wyników nie konsultuje z psychologiem. Jeszcze.