Boom na klimatyczne zamki i pałace już dawno się skończył. Z jednej strony, najlepsze oferty zniknęły z rynku. Pozostały głównie ruiny lub bardzo drogie wyremontowane pałace. Z drugiej, inwestorzy wolą lokować kapitał w łatwiejsze produkty – mieszkania, apartamenty czy nawet lokale użytkowe lub ziemię. Nadal jednak co jakiś czas pojawia się klient z wizją klimatycznego zamku. – Chętni na tego typu nieruchomości dzielą się na dwie grupy: jedni kupują na własne potrzeby z myślą o podniesieniu prestiżu, drudzy widzą w tym możliwość zrobienia interesu w postaci hotelu, domu opieki, obiektu szkoleniowego lub miejsca rekreacji czy rozrywki – tłumaczy Grzegorz Nowacki, szef Warszawskiej Giełdy Lokali i Nieruchomości. Jak dodaje Adam Urbuś, szef Agencji Nieruchomości Historycznych Be Happy, osoby szukające zabytkowych ofert dla własnych potrzeb preferują obiekty o powierzchni raczej nieprzekraczającej 500 mkw. Z kolei te większe są brane pod uwagę tylko przez osoby chcące prowadzić biznes. Wszyscy pośrednicy zastrzegają jednak zgodnie – to interes dla fanatyków zabytków, którym nie żal pieniędzy, bo zwraca się po wielu – czasem po 20 czy 25 latach latach. A bywa, że nie zwraca się wcale. Średni czas zakładający zwrot kapitału z takiego projektu wynosi 10–12 lat.
- Inwestycja hotelowa w obiekcie zabytkowym podlega podobnym regułom jak w nowym budynku. Najważniejsza jest lokalizacja, koszt inwestycji oraz dopasowanie jej do popytu. Jeżeli zabytek znajduje się w dobrym miejscu i można w nim umieścić odpowiednią liczbę pokoi i funkcji towarzyszących, wówczas inwestycja ma sens. Na przykład sieci hotelowe, znając szczególne warunki lokowania hoteli w zabytkach, są elastyczne odnośnie do wymagań, które nie wpływają na bezpieczeństwo gości – opowiada Jacek Tokarski, przedstawiciel Hotel Professionals, spółki doradczej na rynku nieruchomości hotelowych.
Do remontu
Najwięcej zabytków – starych fabryk, młynów, willi czy pałaców – czeka na „dobre ręce" na Dolnym Śląsku. Sporo jest ich także do kupienia w Wielkopolsce oraz na Mazowszu.
– Na rynek trafiają zarówno obiekty wymagające remontów, jak i te, które go przeszły i w których prowadzona jest działalność gospodarcza – hotel, pensjonat itd. Wybór tego typu ofert znacznie wzrósł, co jest wynikiem ogólnego zastoju w obrocie nieruchomościami w ostatnich latach. Obecnie na nabywców czeka kilkaset pałaców i dworów rozsianych po całej Polsce – szacuje Marcin Drogomirecki, analityk z serwisu Domy.pl.
Jednak w wielu rejonach trudno wyłowić coś interesującego. Na Mazurach, jak zapewnia Danuta Nalazek, właściciela olsztyńskiego Biura Obrotu Nieruchomościami i Obsługi Budowlano-Geodezyjnej Immobilia, „perełki" dawno się rozeszły. – Do kupienia zostały właściwie same ruiny, nierzadko oferowane przez samych inwestorów, którzy kilka lat temu kupili je tanio, ale przeliczyli się z ich remontem. Teraz bezskutecznie próbują się pozbyć tego niewygodnego ciężaru – opowiada Nalazek.