Najbardziej niebezpieczne windy w polskich budynkach miały być wymienione do 2012 r. Potem mówiło się o latach 2020 i 2023. Dźwigi, które stwarzają mniejsze zagrożenia, powinny być wymienione do 2025 roku.
Tak zakładał projekt rozporządzenia, jaki powstał w Centrum Bezpieczeństwa Technicznego. Urząd Dozoru Technicznego (UDT) szacował w 2006 r. , że trzeba będzie zmodernizować – w mniejszym lub większym stopniu – w ciągu najbliższych lat 55–60 proc. z ok. 80 tys. urządzeń. Projekt trafił do Ministerstwa Gospodarki. Jak dziś tłumaczą przedstawiciele UDT, nie uzyskał poparcia środowisk właścicieli nieruchomości.
Coraz mniej wypadków
– Stan bezpieczeństwa eksploatowanych w Polsce dźwigów jest zadowalający. Nie odbiega od poziomu osiąganego przez inne kraje UE – zapewnia Natalia Rostkowska, rzecznik UDT. Urząd kontroluje ponad 95 tys. użytkowanych wind. – Wszystkie dźwigi dopuszczone do eksploatacji przez UDT należy uznać za bezpieczne, także urządzenia starszej generacji. Ich pasażerowie muszą jednak stosować zasady opisane w instrukcji znajdującej się w kabinach – podkreśla Natalia Rostkowska.
Dodaje, że choć w Polsce nie ustanowiono regulacji prawnych obligujących właścicieli starych dźwigów do ich modernizacji, to remonty i wymiany są dokonywane na sporą skalę. Jak podaje UDT, rocznie remontuje się ok. 1,3 tys. wind i instaluje 5 tys. nowych. Urząd stoi na stanowisku, że nie ma więc potrzeby podejmowania pilnych działań w tym zakresie.
– Już na początku lat 90. zbliżono polskie przepisy dotyczące poziomu bezpieczeństwa nowo instalowanych dźwigów do wymagań obowiązujących w Unii Europejskiej – przypomina Natalia Rostkowska. Od chwili akcesji Polski do UE wdrażane są przepisy unijnej dyrektywy. Od 1 maja 2004 r. zainstalowano w Polsce ok. 41 tys. dźwigów spełniających europejskie standardy. – Z każdym rokiem zmniejsza się siła argumentów za wprowadzeniem prawnego obowiązku modernizacji dźwigów – podkreśla Natalia Rostkowska.