Sprzedaż mieszkań na poddaszach, choć niełatwa, może być zyskowna – mówi Marcin Krasoń, analityk firmy Home Broker. – To nieruchomości unikatowe. Nie każdy jest nimi zainteresowany. Jeśli jednak ktoś zagustuje w takim lokalu, będzie w stanie sporo za niego zapłacić – zapewnia.
Czwarte mieszkanie za darmo
Także Jarosław Mikołaj Skoczeń z Emmerson Realty, firmy pośredniczącej i doradzającej na rynku nieruchomości, ocenia, że skupowanie poddaszy czy inwestycja w nadbudowy domów to trudny biznes. – Pozwolenia od właścicieli mieszkań w kamienicy, pozwolenia od rozmaitych instytucji i służb. Wszystko może trwać miesiącami, a nawet latami. Po załatwieniu wszystkich formalności musimy prowadzić prace z dużą ostrożnością, tak by nikt ich nie zablokował – przestrzega Jarosław Mikołaj Skoczeń. – Znam panią architekt, która uparła się, że nadbuduje budynek, zyskując powierzchnię czterech dużych mieszkań. Po trzech latach udało jej się załatwić niezbędne pozwolenia – w urzędach i od wspólnoty mieszkaniowej, co było najtrudniejsze, bo ciągle ktoś zmieniał zdanie. Po wykonaniu prac budowlanych ?i remontowych na rzecz wspólnoty, a taki był warunek otrzymania zgody, pani architekt uzyskała cztery mieszkania. Sprzedaż trzech lokali pozwoliła pokryć koszty inwestycji. Czwarty, swoje mieszkanie, miała za darmo, nie licząc trzech lat pracy i przepychanek przy projekcie. Czy było warto? Znajoma mówi, że nie – podkreśla przedstawiciel Emmerson Realty.
Także Marcin Krasoń zwraca uwagę, że klienta inwestującego w poddasze czeka sporo formalności (nie mówiąc o kosztach) przy wyodrębnianiu lokalu. Problemu nie ma, gdy kupujemy już zaaranżowane, ocieplone mieszkanie. – W takim przypadku potencjalny zysk z inwestycji będzie jednak mniejszy. Wynikać będzie bowiem jedynie ze wzrostu wartości samego mieszkania, a nie z powstania nowego lokalu. To inwestycja obliczona na dłuższy termin – mówi analityk Home Brokera.
Pośrednik Cezary Szubielski, dyrektor biura Reals Nieruchomości, zauważa z kolei, że adaptowane na mieszkania poddasza były bardzo modne na początku lat 90. ubiegłego wieku. – Była to masowa i niedroga metoda pozyskania mieszkań – wspomina Cezary Szubielski. – Dziś wygląda to nieco inaczej. Przede wszystkim większość dobrych budynków, których strychy nadają się do nadbudowy czy adaptacji, została już wykorzystana. Z drugiej strony mamy przedwojenne kamienice, które są prywatyzowane poprzez zwroty byłym właścicielom, a w których nadbudowy są technicznie możliwe – dodaje.
Także Paweł Zeliaś, szef firmy nieruchomościowej Salondomow.pl, ocenia, że inwestowanie w poddasza to trudny i specyficzny biznes. – Mieszkania na poddaszach to oferty niszowe. Obrót nimi stanowi zaledwie promil rynku. Czasami bardzo nietypowe aranżacje, wykraczające poza ramy klasycznego mieszkania, muszą znaleźć specyficznego nabywcę, ?na którego trzeba dłużej poczekać – przestrzega Paweł Zeliaś. Zauważa, że w poddasza inwestują najczęściej ludzie młodzi, ?przedstawiciele wolnych zawodów, artyści, single. – Niestraszne są im skosy, brak windy, wąskie lub bardzo szerokie korytarze. Po prostu urządzają się inaczej – opowiada szef firmy Salondomow.pl.