Ale po 4 czerwca 1989 r. wszystko się zmieniło. Ceny mieszkań zaczęły szybko iść w górę. Skoczyły do prawie 1,5 tys. dolarów za mkw. w ciągu trzech lat.
Jednak 2000 dolarów za mkw. "pękło" dopiero przy pierwszych dwóch apartamentowcach przy Zbyszka Cybulskiego w Warszawie (gdzie m.in. jeden z trzech tenorów kupił mieszkanie swojej polskiej przyjaciółce) oraz w barokowo wystrojonym budynku nazwanym między Teatrem Wielkim a Ogrodem Saskim w Warszawie.
Średnio można przyjąć, że w pierwszych latach nowej rzeczywistości gospodarczej i politycznej - ceny rosły 500 dolarów rocznie za mkw.( przez pierwsze 2-3 lata). To były narodziny obecnego rynku mieszkaniowego.
Potem, gdy pojawiły się dobre materiały budowlane, ceny mieszkań zaczęły się różnicować. Kandydat na kupującego wchodził do domu z wiertarką i wkręcał ją w ścianę. Jeśli leciał czerwony pył (czyli dom był z cegły) - dochodziło do transakcji. Jeśli leciał szary pył (czyli dom był z pustaka), to kupujący wychodził. Dużo zabawnych historii wydarzyło się wtedy na rynku nieruchomości.
Różnice cen mieszkań wynikały także z faktu, że za PRL nie można było kupić materiałów budowlanych, więc domy stawiane były z kradzionych, czyli "kupowanych" na państwowym placu budowy. Te materiały były bardzo kiepskie, bo i cement był słabiutki. Wszystko było takie… przaśne.
Dlatego do dziś trzeba bardzo uważać przy kupowaniu domów, czy mieszkań w domach stawianych przed 1995 rokiem.