Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła sposób wykorzystania nadmorskiego pasa technicznego. Wyniki kontroli nie są najlepsze. Rozwój turystyki często nie uwzględnia ochrony nadmorskiej przyrody.
Okazuje się, że coraz częściej buduje się przy samych plażach, na krawędziach klifów oraz na wałach wydm. Gminy wręcz prześcigają się w pomysłach zagospodarowania tych terenów. Planują liczne nowe inwestycje i wywierają naciski na urzędy morskie, aby te pozytywnie opiniowały pozwolenia na budowę udzielane przez stosowne organy (np. przez wojewodę).
W konsekwencji w pasie technicznym oraz w pasie ochronnym coraz częściej powstają – za zgodą urzędów morskich – nowe, duże, stałe obiekty turystyczne. Inwestycje są często realizowane nawet 2–5 metrów od brzegu klifu lub na koronach wydm, co nieuchronnie narusza stabilność naturalnie ukształtowanego brzegu. Zdarza się, że wcześniej nie przeprowadza się nawet badań geotechnicznych.
Zdaniem NIK nieodpowiedzialne inwestowanie bez badań geotechnicznych na koronach klifów niesie ze sobą ryzyko katastrof budowlanych, co może stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. Poza tym potencjalne straty materialne mogą skutkować finansowym obciążeniem organów administracji morskiej, które będą zmuszone wypłacać odszkodowania właścicielom nieruchomości (którzy przecież otrzymali zgodę na budowę).
NIK miał zastrzeżenia głównie do Urzędu Morskiego w Słupsku. Jego dyrektor tylko raz, w 2006 r., wytyczył granice pasa technicznego na całej długości administrowanego wybrzeża. W ciągu następnych 12 lat w żaden sposób nie korygował granicy tego pasa. Przykładowo nieprawidłowe wyznaczenie pasa technicznego w Ustroniu Morskim sprawiło, że w bezpośrednim sąsiedztwie klifu zaczęło powstawać coraz więcej inwestycji. Najczęściej były to duże betonowe budynki.